Wczesna diagnoza warunkiem skutecznego leczenia nowotworów ginekologicznych
Opublikowane 03 stycznia 2022„W przypadku nowotworu szyjki macicy badania przesiewowe, zwłaszcza wysoce skuteczne badania molekularne, umożliwiają wykrywanie stanów przedrakowych. Odpowiednio wcześnie wdrożone postępowanie lecznicze zapobiega rozwojowi choroby” - podkreślił dr hab. n. med. Andrzej Nowakowski, prof. Narodowego Instytutu Onkologii im. M. Skłodowskiej-Curie w Warszawie.
Ekspert wyjaśnił, że w profilaktyce onkologicznej należy odróżnić badania przesiewowe (tzw. skrining), które są oferowane osobom bezobjawowym i aplikowane na pewną grupę ryzyka albo na całą populację, od wczesnej diagnostyki, czyli tzw. „czujności onkologicznej”, wdrażanej, gdy pojawią się pierwsze symptomy choroby.
Możliwości profilaktyki różnią się w zależności od rodzaju nowotworu. Badania przesiewowe są dość dobrze zorganizowane w przypadku raka szyjki macicy, jednak w przypadku raka pochwy możliwości badań przesiewowych są ograniczone.
Szczepienia ochronne przeciw HPV w dużym stopniu zapobiegają przypadkom raka szyjki macicy, raka pochwy, raka sromu - jednak w przypadku tego ostatniego należy przede wszystkim przestrzegać zasady czujności onkologicznej i w przypadku pojawienia się drobnych zmian na sromie zgłosić się do lekarza.
Czujność onkologiczna w przypadku nieprawidłowych krwawień z narządu płciowego, zwłaszcza po menopauzie, niezbędna jest również w przypadku raka trzonu macicy (endometrium), najczęstszego nowotworu w zakresie ginekologii onkologicznej.
W przypadku raka jajnika o rozpoznaniu choroby decydują wywiad rodzinny oraz poradnictwo i badania genetyczne, w leczeniu natomiast stosuje się profilaktyczne wycięcie przydatków macicy.
„Rozmowy o profilaktyce raka jajnika w niektórych przypadkach idą zbyt daleko. Opublikowane w tym roku amerykańskie badania UKCTOCS wykazały, że np. skrining jajnika z użyciem USG jest nieskuteczny i nie prowadzi do spadku umieralności w wyniku tego nowotworu” - zaznaczył prof. Nowakowski.
Zgadza się z nim dr Krzysztof Łanda, ekspert w dziedzinie systemu opieki zdrowotnej w Business Centre Club. „Niektóre programy skriningowe powinny znaleźć się w koszyku świadczeń refundowanych, inne nie - bo nie mają sensu, ponieważ to technologie o nieudowodnionej efektywności. Albo raczej udowodnionej nieskuteczności” - powiedział.
Ekspert dodał, że w Polsce marnuje się środki, ponieważ programy są często wprowadzane na zasadach lobbingu, a nie na podstawie oceny dowodów naukowych i opłacalności.
Zdaniem Magdaleny Władysiuk, wiceprezesa HTA Consulting, badania przesiewowe tylko wtedy mają sens (wg WHO), kiedy idą za nimi wykonywane na czas badania diagnostyczne.
„Zgłaszalność jest kluczowa do osiągnięcia efektów populacyjnych. Mamy, co prawda, ograniczone możliwości prewencji wtórnej raka jajnika i raka endometrium, możemy jednak zachować regularność badań i tu cytologia jest cudownym narzędziem” - powiedziała Magdalena Władysiuk.
Ekspertka wskazała, że bardzo ważna jest rola ginekologa, który przy okazji cytologii może zlecić również badania w kierunku innych chorób, np. zakaźnych przenoszonych drogą płciową. Poza tym lekarz może edukować pacjentkę prozdrowotnie, zachęcać do zmiany diety czy stylu życia.
Prof. dr hab. n. med. Jan Kotarski, były prezes Polskiego Towarzystwa Ginekologii Onkologicznej uważa, że większość pań systematycznie chodzi na badania cytologiczne, ale istnieje również stała grupa kobiet, która z nich nie korzysta i to one właśnie zgłaszają się za późno do lekarza, już z zaawansowanym nowotworem.
„Z moich 20-letnich obserwacji wynika, że taką grupą są np. aktywne zawodowo nauczycielki na Lubelszczyźnie. Jak mamy wykształcić społeczeństwo, zachęcić do dbania o swoje zdrowie, skoro ci, którzy kształtują postawy społeczne, sami o to nie dbają?” - zastanawiał się prof. Kotarski.
Zdaniem Aliny Pulcer z Polskiej Koalicji Pacjentów Onkologicznych, działającej w Stowarzyszeniu Magnolia, istotne są działania na poziomie lokalnym: programy edukacyjne w szkołach, ulotki zostawiane w miejscach publicznych czy bezpośrednie rozmowy o tym, jak ważne są badania ginekologiczne i cytologia.
„Jeżeli nie będziemy mówić o potrzebie badań cytologicznych, to one nie będą wykonywane. Jesteśmy stowarzyszeniem z powiatu konińskiego - otrzymałyśmy informację, w których gminach ta cytologia kuleje. Tam dotarłyśmy do położnych i razem z nimi organizowałyśmy spotkania w Kołach Gospodyń Wiejskich albo w Urzędach Gminy. Organizowałyśmy również grupowe wyjazdy do Konina, podczas których była wykonywana cytologia” - powiedziała Alina Pulcer.
W opinii dr hab. n. med. Radosława Mądrego, kierownika oddziału Ginekologii Onkologicznej w Szpitalu Klinicznym Przemienienia Pańskiego w Poznaniu, należy naśladować kraje, w których programy badań przesiewowych się udają - jak Finlandia, gdzie na raka szyjki macicy chorują głównie emigrantki, Szwecja czy nawet Turcja, gdzie obecnie prowadzi się szeroko zakrojone badania genetyczne za pomocą samotestowania (self-testingu).
„W ostatnich latach widzimy zmniejszającą się liczbę nowych przypadków raka szyjki macicy - ale z drugiej strony u kobiet, które w ogóle nie chodzą na badania cytologiczne jest coraz więcej przypadków, które rozpoznajemy w późnych stadiach choroby. Dlaczego system nie szuka osób, które nie zgłaszają się na badania cytologiczne?” - pytał dr Mądry.
W opinii prof. dr hab. n. med. Mariusza Bidzińskiego, konsultanta krajowego w dziedzinie ginekologii onkologicznej i kierownika Kliniki Ginekologii Onkologicznej w Narodowym Instytucie Onkologii, polski system ochrony zdrowia, który przez wiele lat był nastawiony na medycynę naprawczą, a nie na profilaktykę, wymaga zmiany zasad funkcjonowania podstawowej opieki zdrowotnej.
„Choroby onkologiczne, choroby układu krążenia, osteoporoza - to choroby, którym powinno się przeciwdziałać na etapie POZ. Żeby lekarz POZ nie czekał na chorego - ale żeby chory był zapraszany do badań profilaktycznych” - wskazał prof. Bidziński.
Eksperci uważają również, że w Polsce potrzebny jest centralny rejestr badań diagnostycznych, spełniający wymagania GPR (dobre praktyki rejestrowe).
Źródło: Dziennikarze dla Zdrowia