Niedawno zakończył się XVII Kongres Polskiej Grupy Raka Płuca, który wyróżnia się interdyscyplinarnością, gromadząc ekspertów zajmujących się diagnostyką i leczeniem, nie tylko raka płuca, ale całego obszaru klatki piersiowej, a więc patomorfologów i diagnostów laboratoryjnych, pulmonologów i chirurgów, onkologów, radioterapeutów, radiologów, rehabilitantów i wielu innych.
- Obok sesji tematycznych realizowanych we współpracy z towarzystwami naukowymi, prezentującymi najnowsze doniesienia oraz wytyczne postępowania, odbyły się też niesamowicie ciekawe, zaawansowane warsztaty pneumonologiczne z praktycznymi ćwiczeniami z udziałem pana prof. Rafała Krenke, wspólnie z torakochirurgami, patomorfologami i onkologami, poświęcone leczeniu okołooperacyjnemu. – powiedział prof. Dariusz M. Kowalski, sekretarz generalny Polskiej Grupy Raka Płuca.
Leczenie okołooperacyjne na podium wśród przełomów w leczeniu
- Musimy zdawać sobie sprawę z niesamowitego postępu, który się już dokonał i cały czas dokonuje. W tym roku Kongres ESMO - Europejskiego Towarzystwa Onkologii Klinicznej przez jednego z prowadzących był nazwany kongresem nowotworów płuca i klatki piersiowej. Bowiem największa liczba publikacji naukowych dotyczyła właśnie tego obszaru. – podkreślił prof. Kowalski.
Niezwykle ważnym elementem wspierającym skuteczność leczenia jest niewątpliwie wczesne rozpoznanie za sprawą badań przesiewowych z zastosowaniem niskodawkowej tomografii komputerowej. Odsetek przeżyć chorych, u których rozpoznano raka płuca w ramach tych badań jako elementu skrinigu, w aspekcie przeżyć jest wysoki i wynosi powyżej 80%. Oznacza to bardzo duży zysk terapeutyczny.
Eksperci podkreślili, że jedną z kluczowych zmian w leczeniu nowotworów płuca jest rozwój leczenia okołooperacyjnego. Odsetek chorych z rakiem płuca operowanych w Polsce nadal jest dosyć niski i nie przekracza tych 15-20%. Jednocześnie leczenie chirurgiczne to nadal podstawowa metoda pozwalająca na wyleczenie niedrobnokomórkowego raka płuca.
- W populacji chorych, którzy są operowani, ryzyko zarówno wznowy miejscowej, jak również przerzutów odległych jest jednak bardzo wysokie. Tak więc nasze obecne działania koncentrują się na tym, aby zwiększyć efektywność postępowania okołooperacyjnego, czyli leczenia poprzedzającego leczenie chirurgiczne albo leczenie uzupełniającego po operacji. – wskazał prof. Dariusz M. Kowalski.
Odsetek odpowiedzi patomorfologicznych jest zdecydowanie większy u chorych, którzy otrzymują leczenie złożone z chemioterapii i immunoterapii poprzedzającej leczenie chirurgiczne. Jest to dobry czynnik rokowniczy wobec przeżycia całkowitego. Rodzi to jednocześnie nowe wyzwania. Aby zakwalifikować chorego do tego typu leczenia, potrzebne jest rozpoznanie patomorfologiczne, określenie statusu białka PD-L1 oraz zaburzeń molekularnych, aby dobrać chorych, którzy odniosą korzyść z zastosowanego leczenia.
- To czym już dysponujemy w ramach programu lekowego, to możliwość wyselekcjonowania grupy chorych, u których dokonano zabiegu chirurgicznego o charakterze radykalnym, szczególnie w odniesieniu do chorych z rozpoznanym tzw. rakiem gruczołowym, u których powinniśmy na tym etapie już wykonać analizy zaburzeń molekularnych w przypadku zidentyfikowania czynnika wzrostu EGFR. Możemy wówczas wdrażać leczenie ukierunkowane molekularnie za pomocą jednego z inhibitorów kinazy tyrozynowej trzeciej generacji, co na podstawie przeprowadzonych badań klinicznych, w sposób diametralny zmienia efektywności leczenia o charakterze radykalnym. Mamy zdecydowanie większy odsetek chorych z wysokim czasem przeżycia wolnego od progresji, całkowitego przeżycia z bardzo istotną redukcją ryzyka zgonu tych chorych. – zaznaczył prof. Rodryg Ramlau, prezes Polskiej Grupy Raka Płuca.
Warto wspomnieć, że wreszcie pojawiło się też „światełko w tunelu” dotyczące leczenia drobnokomórkowego raka płuca, gdzie do niedawna nie było postępu. - Dopiero ostatnie lata udowodniły, że zastosowanie kombinacji leczenia systemowego standardowego, czyli chemioterapii w połączeniu immunoterapią, poprawia efektywność terapeutyczną w tej często nieuleczalnej jednostce chorobowej – dodał prof. Ramlau.
- Program lekowy był w tym roku dwukrotnie modyfikowany w styczniu i we wrześniu. Nie dość, że wprowadził nowe technologie, jest już ich ponad 21, to również stał się bardziej przejrzysty i przyjazny dla lekarzy kwalifikujących do leczenia, dając większe możliwości. Nie byłoby to możliwe bez zaangażowania Polskiej Grupy Raka Płuca, Konsultanta Krajowego ds. Onkologii Klinicznej i Ministerstwa Zdrowia. – dodał prof. Kowalski.
- Te zmiany są niezwykle istotne z perspektywy pacjenta, ponieważ do tej pory pacjenci do tych innowacyjnych terapii mieli dostęp w czwartym stopniu zaawansowania. W tym momencie, mamy pacjentów w grupie 3b, którzy też mogą być leczeni radykalnie, a osoby które się nie kwalifikują, mają możliwość skorzystania w pełni z technologii, które są przewidziane dla pacjentów z zaawansowanym rakiem płuca. – powiedziała Aleksandra Wilk, dyrektor Sekcji Raka Płuca Fundacji TO SIĘ LECZY.
- Krótko mówiąc, w chwili obecnej otworzyły się nowe perspektywy dla pacjentów, u których do tej pory, możliwości leczenia były bardzo ograniczone. Możemy zaoferować pacjentom leczenie skojarzone w coraz wcześniejszych stadiach zaawansowania. Dąży się do tego, aby dzięki leczeniu neodjuwantowemu usunąć zmiany zwane depozytami nowotworowymi, a następnie podać terapię uzupełniającą, która doprowadzi do całkowitego wyleczenia. – podkreślił prof. Tadeusz Orłowski, wiceprezes Polskiej grupy Raka Płuca.
Ostatnie lata przyniosły także rewolucję w diagnostyce. W tej chwili badania cytologiczne nie są wystarczające do rozpoznania. - Żyjemy w erze medycyny personalizowanej, jesteśmy zobligowani do tego, żeby znaleźć czynniki predykcyjne umożliwiające podanie choremu odpowiedniego, najlepszego leczenia, wykonać diagnostykę określającą ocenę ekspresji białka PD-L1 do kwalifikacji w przypadku immunoterapii. – mówiła prof. Renata Langfort, prezes Polskiego Towarzystwa Patologów.
Obecnie należy określić, zwłaszcza u pacjentów z zaawansowanym rakiem płuca, niekwalifikujących się do leczenia operacyjnego, jaki jest podtyp raka oraz zabezpieczyć materiał do badań molekularnych oraz wykonać predykcyjne czynniki immunohistochemiczne kwalifikujące do leczenia. Wydłuża to jednak ścieżkę diagnostyczną pacjentów. - Mamy tylu samo lub mniej patologów, trochę ponad 450, którzy w tej chwili wykonują jeszcze dodatkową pracę w celu sprecyzowania rozpoznania. Dlatego zmierzamy do tego, aby standardowo wykonywać sekwencjonowanie nowej generacji NGS. – dodała prof. Langfort.
- Jesteśmy na etapie zmiany podejścia do analizy materiału histologicznego, do niedawna wystarczała nam analiza pojedynczych zaburzeń molekularnych. Obecnie widzimy potrzebę wdrożenia diagnostyki molekularnej na szeroką skalę, co umożliwi już na wstępie podjęcie decyzji terapeutycznej u ponad 80% chorych – uzupełnił prof. Ramlau.
- Mamy nadzieję, że w przyszłym roku uda się wprowadzić do refundacji kompleksowe profilowanie genomowe, gdzie będziemy mieli ponad kilkaset mutacji do sprawdzenia u pacjenta, które nie tylko będą przewidywały możliwości terapeutyczne, pozwalały na wykrywanie nowych, rzadkich mutacji, ale też będą prognozowały efektywność leczenia. Jest już pozytywna opinia Rady Przejrzystości AOTMiT w tej sprawie – powiedziała Aleksandra Wilk.
Eksperci postulowali, aby pogłębiona diagnostyka raka płuca była wykonywana w ośrodkach wyspecjalizowanych i kompleksowych. Cały czas bowiem pacjenci trafiają do leczenia zbyt późno. Problemem jest długi czas oczekiwania na wizyty u specjalistów oraz terminy wykonania badań i odbioru wyników, zwłaszcza w zakresie tomografii komputerowej i badań molekularnych, nawet pomimo posiadania przez pacjenta karty DiLO.
Lung Cancer Unit’s pilnie potrzebne
Mamy dowody na to, że jeśli pacjenci są leczeni w kompleksowych ośrodkach narządowych jak LCU to wyniki leczenia są zdecydowanie lepsze. - Diagnostyka zarówno inwazyjna, mało inwazyjne, jak również zaawansowana diagnostyka molekularna jest stosowana coraz szerzej i będzie coraz bardziej skomplikowana, podobnie jak schematy leczenia, tak więc w naszej ocenie, należy na dobre wprowadzić Lung Cancer Units. – podkreślił prof. Kowalski.
Jak zaznaczyli eksperci, diagnostyka i leczenie rak płuca są dużo bardziej skomplikowane niż np. raka piersi, dlatego nie można przełożyć 1 do 1 rozwiązań wdrożonych w Breast Cancer Unitach. - Diagnostyka chorób układu oddechowego jest na tyle specyficzna, że zwykle nie wystarczy jeden ośrodek, dlatego nasze środowisko proponowało możliwość tworzenia konsorcjów ośrodków diagnostycznych, pulmonologicznych i onkologicznych. – powiedziała prof. Langfort.
- Liczę, że w końcu, w przyszłym roku, po latach uda się wdrożyć ośrodki typu LCU, które rzeczywiście byłyby odpowiedzią na potrzeby szybkiej diagnostyki i koordynacji leczenia, aby pacjent nie musiał krążyć po ośrodkach, czasami bardzo daleko od siebie zlokalizowanych. – spuentował prof. Ramlau.
Pełna relacja:
źrodło: PGRP