– Oczekiwaliśmy równego traktowania. Tymczasem proponowane rozwiązania po raz kolejny dzielą środowisko medyczne – ocenia Prezes Krajowej Rady Diagnostów Laboratoryjnych Alina Niewiadomska.
Samorządy medyczne (w tym Krajowa Izba Diagnostów Laboratoryjnych) nie są uprawnione do zbierania informacji, niezbędnych do oceny, czy dana osoba spełnia kryteria ustawowe umożliwiające skierowanie jej do pracy przy zwalczaniu epidemii. Takie uprawnienia posiadają tylko organy władzy publicznej. Prawidłowe wskazywanie osób wymaga dysponowania instrumentami prawnymi do weryfikacji, czy dana osoba nie podlega wyłączeniu z mocy prawa np. nie jest to kobieta w ciąży; osoba samotnie wychowujące dziecko w wieku do 18 lat; osoba wychowująca dziecko w wieku do 14 lat; osoba wychowująca dziecko z orzeczeniem o niepełnosprawności lub orzeczeniem o potrzebie kształcenia specjalnego; osoba, u której orzeczono częściową lub całkowitą niezdolność do pracy itd.
Alina Niewiadomska tłumaczy, że nie ma też zgody na to, żeby tylko osoby przymusowo skierowane do pracy do walki z epidemią dostawały dodatki do wynagrodzeń, a pozostałe nie. – To jawna dyskryminacja. Jaka jest różnica pomiędzy osobami dobrowolnie i na co dzień wykonującymi badania w kierunku wykrycia wirusa SARS-CoV-2, a osobami skierowanymi do ich wykonywania na podstawie decyzji właściwego wojewody? Zaangażowanie tych osób jest takie samo – powiedziała Niewiadomska.
Klauzula „o dobrym Samarytanie” bez diagnostów
Prezes KRDL zwraca uwagę, że w klauzuli „o dobrym Samarytaninie” zabrakło zapisów skierowanych do diagnostów laboratoryjnych. Nie są oni objęci przepisami wyłączającymi z karania za błędy medyczne, jeśli doszło do nich w trakcie walki z epidemią. Takimi przepisami zostali objęci lekarze, pielęgniarki i ratownicy medyczni.