Nowotwory skóry – wyzwanie, które narasta szybciej, niż my reagujemy
Opublikowane 15 września 2025
Nowotwory skóry – zarówno czerniak, jak i raki podstawnokomórkowe czy kolczystokomórkowe – to dziś jedno z najpoważniejszych wyzwań onkologii. Prognozy są alarmujące: do 2040 roku mogą stać się drugim najczęściej występującym nowotworem na świecie. Eksperci ostrzegają, że w Polsce problem ten wciąż jest niedoszacowany, bo wiele przypadków nie jest raportowanych ani ujętych w statystykach. To wczesne wykrycie i właściwe leczenie decydują dziś o szansach na wyleczenie, ale system nadal ma wiele luk. Jak je zniwelować? Odpowiadali eksperci debaty Polskiego Towarzystwa Onkologicznego z cyklu „Onkologia – Wspólna Sprawa”.
Epidemia, której nie widać w statystykach
Raki skóry – przede wszystkim rak podstawnokomórkowy (BCC) i rak kolczystokomórkowy (SCC) – stanowią aż 98% wszystkich nowotworów skóry i są najczęściej diagnozowanymi nowotworami złośliwymi u osób o jasnej karnacji. W Polsce w 2019 roku odnotowano blisko 15 tys. nowych zachorowań, jednak eksperci podkreślają, że rzeczywista liczba jest wyższa, bo wiele przypadków nie trafia do rejestrów. – Przypuszczamy, że w Polsce diagnozuje się kilkadziesiąt tysięcy zachorowań rocznie, ale tak naprawdę nie wiemy, ile ich jest. Raki podstawno- i kolczystokomórkowe nie podlegają obowiązkowi raportowania, wielu pacjentów leczy się w prywatnych gabinetach, więc statystyki nie oddają skali problemu – mówiła dr med Monika Słowińska z Kliniki Dermatologii Wojskowego Instytutu Medycznego - PIB w Warszawie.
Dr hab. Marcin Ziętek z Dolnośląskiego Centrum Onkologii, Pulmonologii i Hematologii zwrócił uwagę, że sytuacja ma się poprawić: – Obecnie pracownie histopatologiczne są w trakcie wdrażania systemowego rejestrowania nowo rozpoznanych raków skóry. Dzięki temu wkrótce poznamy rzeczywistą liczbę przypadków.
Choć nowotwory skóry rzadko prowadzą do zgonu, stanowią poważny problem kliniczny. Charakteryzują się naciekaniem i niszczeniem sąsiednich struktur – kości czy chrząstek. W grupach wysokiego ryzyka, takich jak pacjenci w przewlekłej immunosupresji czy z genetyczną predyspozycją, nowotwory te mogą przebiegać agresywnie i prowadzić do przedwczesnej śmierci Co więcej, u chorych po przebytym raku skóry ryzyko wystąpienia kolejnych nowotworów, w tym czerniaka, jest wyższe niż w populacji ogólnej.
Czerniak, choć występuje rzadziej, cechuje się największą dynamiką wzrostu zachorowań – w Polsce rozpoznaje się ponad 4 tys. przypadków rocznie. Mimo postępów w terapii nadal rocznie z powodu czerniaka umiera około 1200 Polaków.
Eksperci ostrzegają jednak, że dynamika zachorowań jest alarmująca. – Zachorowalność na czerniaka rośnie, ale jeszcze szybciej wzrasta liczba raków kolczystokomórkowych. Prognozy na 2040 rok wskazują, że nowotwory skóry mogą stać się jednym z najczęstszych nowotworów, tuż po raku piersi – dodała dr Słowińska.
Diagnostyka – klucz do zdrowia
Rozpoznanie nowotworów skóry, zarówno raków podstawnokomórkowych (BCC), kolczystokomórkowych (SCC), jak i czerniaka, zawsze zaczyna się od badania klinicznego. Charakterystyczny obraz zmian często pozwala wstępnie postawić diagnozę. Aż 80% raków skóry lokalizuje się w obrębie głowy i szyi, pozostałe dotyczą kończyn i tułowia. Zmiany mają często charakter wieloogniskowy, zwłaszcza u osób starszych z nasilonym foto-uszkodzeniem skóry. Dlatego tak istotne jest pełne badanie całej powierzchni skóry, a nie tylko pojedynczej zmiany.
Kluczowym narzędziem w diagnostyce jest dermoskopia – szybka, nieinwazyjna metoda, która zwiększa czułość rozpoznania nawet o 30%. – Na wczesnym etapie czerniak może wyglądać identycznie jak zwykłe znamię. Dermoskopia pozwala wykryć zmianę o średnicy kilku milimetrów i uratować życie pacjenta – podkreśliła dr Monika Słowińska.
W przypadkach wątpliwych dermoskopię można uzupełnić refleksyjną mikroskopią konfokalną (RCM), która pozwala uniknąć niepotrzebnego wycinania zmian łagodnych. Natomiast podstawą potwierdzenia rozpoznania pozostaje badanie histopatologiczne – czy to w formie biopsji wycinającej, czy pobrania fragmentu zmiany. Raport histopatologiczny powinien nie tylko określić typ nowotworu, ale także podtyp, głębokość naciekania, marginesy chirurgiczne, a także obecność naciekania naczyń czy przestrzeni okołonerwowych.
W przypadku czerniaka wywiad chorobowy powinien obejmować informacje o istniejących znamionach, pojawieniu się nowych ognisk, wcześniejszych oparzeniach słonecznych, korzystaniu z solarium czy występowaniu nowotworów skóry w rodzinie. Najbardziej znany system ABCDE (asymetria, brzeg, kolor, średnica, ewolucja) jest użyteczny dydaktycznie, ale nie pozwala na identyfikację wszystkich przypadków – szczególnie wczesnych, czerniaków guzkowych czy bezbarwnikowych. Dlatego zaleceniem pozostaje całościowe badanie skóry, obejmujące również okolice trudnodostępne, jak np. skóra owłosiona głowy. W sytuacji podejrzenia naciekania głębszych tkanek konieczne jest rozszerzenie diagnostyki o badania obrazowe – tomografię komputerową czy rezonans magnetyczny.
Eksperci podczas debaty zwracali uwagę, że mimo rozwoju technologii i świadomości wciąż brakuje odpowiedniej preselekcji pacjentów. – Lekarze rodzinni mogliby odegrać ogromną rolę – to oni, znając historię pacjenta, mogą szybko zidentyfikować osoby z grupy ryzyka i skierować je dalej – mówiła dr Słowińska.
Dr Marcin Ziętek wskazał, że potrzebne są rozwiązania systemowe: – Na stronie PTO (pto.med.pl) stworzyliśmy listę poradni z dermatoskopem na NFZ, dostępnych w całej Polsce. To działa, ale wymaga nagłośnienia. Warto również skorzystać ze strony akademiaczerniaka.org.
Coraz częściej mówi się również o roli nowych technologii. – Sztuczna inteligencja może być przyszłością screeningu. Pacjenci mogliby samodzielnie wykonywać zdjęcia zmian skóry, a programy w aplikacji wskazywałby, które z nich wymagają chirurgicznego usunięcia – podkreślał dr Ziętek. Inspiracją mogą być także doświadczenia australijskie, gdzie w proces diagnostyki angażuje się techników wykonujących dokumentację fotograficzną skóry, a pacjenci sami porównują zdjęcia z kolejnych wizyt.
Chirurgia – fundament leczenia czerniaka
Chirurgia pozostaje podstawowym sposobem leczenia czerniaka i pierwszym etapem całego procesu terapeutycznego. Zgodnie z wytycznymi, po wykonaniu biopsji wycinającej podejrzanej zmiany i potwierdzeniu rozpoznania czerniaka konieczne jest poszerzone wycięcie blizny po ognisku pierwotnym, z zachowaniem odpowiednich marginesów.
– Najczęściej zmiana zostaje usunięta już podczas pierwszej wizyty w poradni chirurgicznej lub dermatologicznej, a dalsze postępowanie zależy od stopnia zaawansowania guza. Dla większości czerniaków standardem jest poszerzenie wycięcia blizny i biopsja węzłów wartowniczych, gdyż żadną inną metodą obrazową nie można potwierdzić obecności mikroprzerzutów – wyjaśniał podczas debaty dr hab. Marcin Ziętek.
W przypadku podejrzanych, klinicznie wyczuwalnych węzłów wykonuje się biopsję, a przy potwierdzeniu przerzutów – limfadenektomię regionalną, czyli resekcję węzłów chłonnych najbliższych do ogniska pierwotnego. Jednak rola takich zabiegów maleje, bo coraz częściej ich miejsce zajmuje immunoterapia. Ekspert przypomniał również o nowoczesnych technikach lokalnych. – W przypadku charakterystycznych dla czerniaka przerzutów do skóry mamy do dyspozycji elektrochemioterapię, która pozwala skutecznie leczyć zmiany nieresekcyjne i może być stosowana także u pacjentów z rakiem piersi.
Czerniak – nowe standardy terapii
Przełom w leczeniu czerniaka nastąpił w ostatniej dekadzie wraz z wprowadzeniem immunoterapii i terapii celowanych. Dzięki nim choroba, która jeszcze niedawno w stadium przerzutowym była praktycznie nieuleczalna, dziś w wielu przypadkach może być skutecznie kontrolowana, a u części pacjentów nawet całkowicie wyleczona.
– Pacjenci z czerniakami grubszymi niż 2 mm, nawet bez przerzutów do węzłów wartowniczych, mogą otrzymać roczną immunoterapię jako leczenie uzupełniające. To szansa na wyleczenie, ale warunkiem jest rozpoczęcie terapii w ciągu 16 tygodni od operacji – podkreślała dr hab. Hanna Koseła-Paterczyk z Narodowego Instytutu Onkologii – PIB.
Dodała, że standard dotyczy zarówno pacjentów w stadium II, czyli bez przerzutów do węzłów chłonnych, jak i w stadium III, gdy stwierdza się zajęcie węzła wartowniczego. – Niepodanie leczenia uzupełniającego zmniejsza szanse na przynajmniej próbę wyleczenia tej choroby – zaznaczyła.
Kluczowe jest zachowanie 16-tygodniowego okna czasowego. – To nie jest kwestia, że pacjent czeka. W tym czasie musimy mieć wynik histopatologiczny, ocenioną mutację BRAF, którą stwierdza się u około połowy chorych i świeże badania obrazowe, najczęściej tomografię komputerową. Jeśli nie zdążymy, pacjent traci szansę na leczenie uzupełniające. Dlatego tak ważna jest współpraca chirurga i onkologa. – wyjaśniała.
W stadium II - leczeniem uzupełniającym pozostaje immunoterapia. W stadium III – przy obecności mutacji BRAF – można wybrać między immunoterapią a terapią celowaną inhibitorami BRAF/MEK. Jest też szczególna grupa pacjentów po wycięciu zmian przerzutowych, u których jedyną opcją pozostaje immunoterapia.
Badanie mutacji BRAF to dziś standard w diagnostyce. – Na tym etapie to jedyne badanie dodatkowe, którego wymaga program lekowy. Kolejne testy wykonujemy dopiero, gdy dochodzi do rozsiewu choroby – tłumaczyła dr hab. Koseła-Paterczyk.
W chorobie zaawansowanej decyzja o terapii zależy od stanu pacjenta i profilu guza. Do dyspozycji są zarówno immunoterapie, jak i leczenie celowane. – Możemy stosować monoterapię niwolumabem albo pembrolizumabem, ale także terapie skojarzone – niwolumab z ipilimumabem albo nowsza opcja: niwolumab z relatlimabem. To ostatnie leczenie jest zarezerwowane dla pacjentów z ekspresją PD-L1 poniżej 1%, co dotyczy około 60% chorych. – mówiła.
Immunoterapia i terapia celowana mają różne profile działania. – BRAF/MEK inhibitory to leki doustne, które bardzo szybko działają – guzy zmniejszają się w krótkim czasie, a pacjenci szybko odczuwają ulgę. Immunoterapia z kolei daje mniejsze odsetki odpowiedzi w monoterapii, ale wydaje się, że chorzy żyją dłużej. Jeszcze lepsze wyniki daje immunoterapia skojarzona, która łączy wysokie odsetki odpowiedzi z długotrwałą kontrolą choroby – wyjaśniała ekspertka.
Przez lata wybór między obiema metodami był kwestią doświadczenia klinicystów. Dziś mamy już wyniki badań porównawczych. – Wiemy, że pacjenci, którzy rozpoczęli leczenie od immunoterapii skojarzonej, żyją dłużej niż ci, którzy zaczęli od BRAF/MEK inhibitorów. Dlatego uważam, że większość pacjentów powinna rozpoczynać od immunoterapii, a leczenie celowane zostawiamy jako opcję ratunkową w przypadku niepowodzenia – zaznaczyła.
Dr hab. Koseła-Paterczyk podkreśliła też uniwersalną zasadę: im mniej zaawansowana choroba, tym większa skuteczność terapii. – Dotyczy to zarówno immunoterapii, jak i leczenia celowanego. Dlatego kluczowe jest szybkie wdrożenie terapii w odpowiednim momencie. Przy progresji choroby konieczne bywa przechodzenie między metodami. – Jeśli immunoterapia nie działa, stosujemy leczenie celowane i odwrotnie. To praktyka kliniczna, choć niestety nie zawsze skuteczna. – dodała.
Szczególnym wyzwaniem pozostaje leczenie przerzutów do ośrodkowego układu nerwowego. – Jeszcze kilka lat temu była to sytuacja praktycznie beznadziejna. Dziś, dzięki nowym opcjom, możemy skutecznie leczyć część pacjentów, ale to wciąż grupa wymagająca szczególnej uwagi – zaznaczyła. Dla pacjentów, u których wyczerpano opcje standardowe, pozostają badania kliniczne. – To realna szansa na dostęp do nowych terapii, które mogą przełamywać oporność.
Ciekawym zjawiskiem w immunoterapii jest możliwość przerwania leczenia bez utraty efektu – tzw. wakacje terapeutyczne. – Układ odpornościowy nauczony przez immunoterapię pamięta nowotwór. Nawet po zakończeniu leczenia efekt się utrzymuje, a w razie nawrotu można wrócić do terapii. Takie zjawisko potwierdzają także polskie badania – przypomniała ekspertka.
Na końcu zwróciła uwagę na miejsce chemioterapii. – Chemioterapia wciąż pozostaje opcją ostatniej linii. Jej skuteczność jest niewielka, dlatego tak ważne jest, aby pacjenci mieli jak najszybszy dostęp do nowoczesnych terapii.
Nowoczesne leczenie raków skóry innych niż czerniak
W ostatnich latach do praktyki klinicznej weszły także nowoczesne terapie w leczeniu raków skóry innych niż czerniak. W raku kolczystokomórkowym (SCC) u pacjentów z przerzutami lub w postaci o wysokim ryzyku standardem jest dziś immunoterapia anty-PD-1, która pozwala u wielu chorych uzyskać trwałą kontrolę choroby.
W raku podstawnokomórkowym (BCC) miejscowo zaawansowanym lub rozsianym stosuje się inhibitory szlaku Hedgehog. Terapia ta umożliwia skuteczne spowolnienie rozwoju nowotworu u chorych, którzy wcześniej nie mieli żadnych realnych opcji poza leczeniem chirurgicznym lub radioterapią.
Chemioterapia praktycznie straciła tu znaczenie i stosowana jest jedynie wyjątkowo, gdy wszystkie inne metody zawiodą. W przypadku braku skuteczności terapii standardowych istotną rolę odgrywają badania kliniczne, w których testuje się nowe schematy immunoterapii i leczenia celowanego.
Współpraca zespołów interdyscyplinarnych
Eksperci zgodnie podkreślali, że kluczowe dla skutecznego leczenia jest leczenie w dużych, doświadczonych ośrodkach. – W centrach onkologii komunikacja między chirurgiem, onkologiem klinicznym i radioterapeutą jest płynna. Pacjent szybko dostaje się na konsylium i w ciągu kilku tygodni rozpoczyna leczenie uzupełniające – mówił dr hab. Ziętek.
Problem pojawia się w mniejszych szpitalach. – Chirurg, który nie zna aktualnych wytycznych, nie zawsze kieruje pacjenta dalej. Zdarza się, że proces trwa zbyt długo i chory traci szansę na leczenie uzupełniające – ostrzegała dr hab. Koseła-Paterczyk.
Dlatego, jak dodawała, każdy wojewódzki ośrodek powinien zapewniać pełne spektrum terapii – od chirurgii po leczenie systemowe – aby uniknąć dramatycznych opóźnień.
Profilaktyka – obowiązek nas wszystkich
Eksperci podkreślili rolę najprostszych, ale kluczowych zaleceń. – Bezwzględna ochrona przeciwsłoneczna, kremy z filtrem SPF 30+, unikanie opalania i regularne samobadanie skóry – to wciąż podstawowe środki, które mogą uratować życie – apelowała dr Słowińska.
Eksperci przypominali też o roli pacjentów i ich rodzin. – Świadomość czynników ryzyka i kontrola całych rodzin to fundament profilaktyki. Każdy z nas powinien wiedzieć, że wczesne wykrycie daje szansę na całkowite wyleczenie – podkreślali.
***
Wypowiedzi pochodzą z debaty eksperckiej „Zdrowie – Wspólna Sprawa: nowotwory skóry – jak poprawić wykrywalność i skutecznie leczyć?”, która odbyła się 9 września 2025 r. Wydarzenie zostało zorganizowane przez Polskie Towarzystwo Onkologiczne i redakcję MedicalPress.
Ekspert:
Piotr Rutkowski
Autor:
Redakcja MedicalPress
Powiązane hasła:
#czerniak
#nowotworyskóry
#rakskóry
#rakpodstawnokomórkowy
#rakkolczystokomórkowy
#debata
#PTO
#PiotrRutkowski
#MarcinZiętek
#HannaKosełaPaterczyk
#MonikaSłowińska
#BRAF
#immunoterapia
#leczeniecelowane
#dermatoskopia
#onkologia
#PolskieTowarzystwoOnkologiczne
#MarekKustosz
#medicalpress