"Zdalna autoryzacja doprowadzi do sytuacji, że osoba odpowiedzialna za prawidłowe wykonywanie czynności przez personel średni, a także nadzorująca proces przedanalityczny, analityczny i poanalityczny nie będzie miała możliwości sprawowania kontroli nad całością procesu diagnostycznego. Wprowadzenie zdalnej autoryzacji nie ma na celu zwiększenia jakości badań, a jedynie jest odpowiedzią na sytuację, w której coraz mniej osób po ukończeniu kierunku analityka medyczna/medycyna laboratoryjna decyduje się na pracę w zawodzie ze względu na niskie zarobki (jedne z najniższych w ochronie zdrowia) i bardzo dużą odpowiedzialność.

Zdalna autoryzacja w przypadku jednostek pracujących 24 godziny na dobę może być szczególnie szkodliwa. To właśnie w tych laboratoriach konieczna jest szczególna czujność i obecność diagnosty laboratoryjnego – wychwytującego błędy, weryfikującego wyniki, jak również mogącego zareagować w przypadku awarii i natychmiast wprowadzającego działania naprawcze".

Ponadto w ekspertyzie podkreślono:

"Żaden diagnosta laboratoryjny nie posiada wiedzy i doświadczenia w zakresie każdego rodzaju badania. Jednak potwierdzając nadzór przez autoryzację badania, które sam wykonał lub nadzorował czynności diagnostyki laboratoryjnej wykonywane przez podległy mu personel - bierze za jego wiarygodność pełną odpowiedzialność.

Podczas zdalnej autoryzacji istnieje potencjalne niebezpieczeństwo błędnej interpretacji wyników badania mikrobiologicznego, zwłaszcza na etapie oceny lekowrażliwości drobnoustrojów i oceny mechanizmów ich lekooporności, co może być przyczyną zastosowania niewłaściwego leku i braku skuteczności terapii (zagrożenie dla zdrowia i życia pacjenta). Niewłaściwa antybiotykoterapia przyczynia się do rozprzestrzeniania się mechanizmów lekooporności drobnoustrojów oraz generuje powstawanie nowych mechanizmów lekooporności drobnoustrojów".

Pełna treść ekspertyzy - czytaj

Źródło: KiDL
Foto: prostooleh