Rozpoczął się Tydzień dla Serca
Opublikowane 17 kwietnia 2020Jak informuje Polskie Towarzystwo Kardiologiczne choroby układu sercowo-naczyniowego nadal stanowią najczęstszą przyczynę zgonów na świecie. W Polsce są wiodącą przyczyną tzw. nadumieralności, czyli zgonów w grupie pacjentów poniżej 65. roku życia. Chociaż śmiertelność z powodu zawałów serca zmniejszyła się w Polsce w ciągu ostatnich 20 lat, nadal jest ona o 50 proc. wyższa niż w krajach Europy Zachodniej.
Najczęściej występujące w Polsce choroby układu krążenia to: zawał serca, udar mózgu, nadciśnienie tętnicze, przewlekła niewydolność serca oraz zaburzenia rytmu serca. Rocznie dochodzi do blisko 70 tys. zawałów serca zdiagnozowanych koronarograficznie, przy czym niemal 20 proc. pacjentów umiera w ciągu pierwszego roku od zawału.
Do głównych przyczyn chorób serca i układu krążenia należą:
- niewłaściwa dieta, brak aktywności fizycznej, palenie papierosów, ale także uwarunkowania genetyczne i zaburzenia gospodarki lipidowej. Choroby te mogą rozwijać się przez długie lata nie dając żadnych objawów, dlatego tak ważne jest wykonywanie regularnych badań profilaktycznych. Należą do nich: m.in. pomiary ciśnienia tętniczego, EKG, morfologia krwi, lipidogram, badanie poziomu glukozy i ocena funkcji nerek.
„Aby zredukować w Polsce śmiertelność z powodu chorób sercowo-naczyniowych niezbędne jest kontynuowanie prac nad Narodowym Programem Zdrowego Serca i Naczyń. Ułatwi to nie tylko koordynację już obowiązujących programów opieki nad pacjentem kardiologicznym, ale także pozwoli rozwijać kolejne" – przekonuje prof. Adam Witkowski, Prezes Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego.
Chorooby serca a ryzyko zakażenia koronawirusem
Osoby, które już borykają się z chorobami sercowo-naczyniowymi to grupa pacjentów szczególnie narażona na zakażenie koronawirusem. Nie tylko ciężej przechodzą chorobę, ale również częściej umierają z powodu COVID-19. Na ciężki przebieg COVID-19 składa się wiele czynników - śmiertelność u osób poniżej 50. roku życia z powodu infekcji koronawirusa to ok. 1 proc., a dla osób powyżej 50 lat rośnie do 1,5 proc. U osób powyżej 60. roku życia wzrasta do 3,6 proc., zaś w przypadku osób powyżej lat 70 - do 8 proc.
Dlatego w przypadku pacjentów ze zdiagnozowaną chorobą układu sercowo-naczyniowego zalecane jest zachowanie szczególnych środków ostrożności i ograniczenie wizyt lekarskich do tych realizowanych w formie teleporady.
Według wstępnych danych w okresie pandemii liczba procedur takich jak wszczepianie stymulatorów i kardiowerterów-defibrylatorów oraz ablacji była o ok. 50 proc. mniejsza niż w identycznym okresie ubiegłego roku. „Co równie niepokoi - liczba ablacji spadła o 3/4, w tym ablacji migotania przedsionków aż o 80 proc. Choć dane wymagają dalszej weryfikacji, można obawiać się pogorszenia rokowania w tej grupie pacjentów kardiologicznych, prowadzącego do niepełnosprawności, a nawet zgonu” – ostrzega prof. Przemysław Mitkowski – Prezes-Elekt Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego.
Eksperci PTK zaznaczają, że nieleczony zawał serca jest obarczony 40 proc. śmiertelnością, a leczony przy pomocy zabiegu pierwotnej angioplastyki wieńcowej – 5 proc., czyli aż ośmiokrotnie mniejszą. „Jeżeli ktoś ma silny ból w klatce piersiowej, to powinien kierować się zasadą: Wezwij pogotowie ratunkowe i pojedź do szpitala, (...), bo może być to zawał serca, masywna zatorowość płucna lub rozwarstwienie aorty (głównej tętnicy organizmu)” - apeluje prof. Adam Prof. Witkowski, Prezes Poltskiego Towarzystwa Karsiologicznego.
Źródło: PAP