Rak płuca: gdzie naprawdę tracimy czas?

Opublikowane 02 grudnia 2025
Rak płuca: gdzie naprawdę tracimy czas?
Rak płuca pozostaje w Polsce jednym z najbardziej śmiertelnych nowotworów, a przyczyną tego nie są wyłącznie cechy biologiczne choroby – to w dużej mierze efekt systemowych opóźnień, fragmentaryzacji opieki i braku jasnej odpowiedzialności za proces diagnostyczno-terapeutyczny. Choć medycyna dysponuje dziś narzędziami pozwalającymi skutecznie leczyć znaczną grupę pacjentów, droga od pierwszych objawów do rozpoczęcia terapii wciąż bywa zbyt długa, zbyt chaotyczna i zbyt obciążająca dla chorego. W trakcie posiedzenia Senackiej Komisji Zdrowia (25.11.25) eksperci przedstawili obraz, który trudno zignorować: system stoi w miejscu, podczas gdy choroba postępuje.
Zbyt wolny system w zbyt szybko postępującej chorobie
Rak płuca jest jedną z najszybciej postępujących chorób nowotworowych, dlatego wczesna diagnoza i sprawne wdrożenie leczenia mają kluczowe znaczenie dla rokowania. Tymczasem w Polsce cały proces diagnostyczny wciąż potrafi rozciągać się na wiele miesięcy. Dane z praktyki klinicznej pokazują, że dostęp do kluczowych badań obrazowych – tomografii komputerowej czy PET-CT – bywa ograniczony, a na wyniki badań histopatologicznych czeka się często ponad miesiąc. Do tego dochodzą kolejne etapy: konsultacje w różnych ośrodkach, ponowne opisy badań, powtarzane biopsje. W efekcie od pierwszych objawów do podjęcia decyzji o terapii mija często kilka miesięcy – w czasie, który dla tak dynamicznej choroby jak rak płuca bywa granicą między szansą na leczenie radykalne a koniecznością wdrożenia wyłącznie leczenia paliatywnego.

Jednocześnie współczesna onkologia płuca opiera się na personalizacji terapii, a więc na decyzjach podejmowanych w oparciu o trzy grupy informacji: stan ogólny chorego i jego choroby współistniejące, charakterystykę samego nowotworu (typ histologiczny, podtyp) oraz pełny profil molekularny. Prof. Maciej Krzakowski, Konsultant Krajowy w dziedzinie Onkologii Klinicznej zwracał uwagę, że właśnie w tym ostatnim obszarze Polska wciąż ma poważne zaległości – diagnostyka molekularna wykonywana jest mniej więcej u połowy pacjentów, którzy powinni być nią objęci (1). Oznacza to, że znaczna część chorych w ogóle nie ma szansy na leczenie ukierunkowane na konkretne zaburzenia genetyczne. Gdy dodać do tego niewystarczające wykorzystanie nowoczesnego, kompleksowego leczenia skojarzonego, otrzymujemy obraz systemu, który jest zbyt wolny i zbyt mało uporządkowany, aby w pełni wykorzystać możliwości, jakie daje dzisiejsza medycyna. Mimo postępu, pięcioletnie przeżycia nadal są niskie: u kobiet sięgają około 18%, u mężczyzn – około 14%.

Niskodawkowa tomografia – obiecujące narzędzie przesiewowe, które wciąż czeka na pełne wdrożenie
W debacie pojawił się również wątek badań przesiewowych w kierunku raka płuca. Niskodawkowa tomografia komputerowa (NDTK) od lat uznawana jest na świecie za najskuteczniejszą metodę wczesnego wykrywania choroby u osób z grup ryzyka, a doświadczenia pilotażu prowadzonego w Polsce w latach 2021–2025 potwierdzają jej znaczenie. Jak informowała podsekretarz stanu w Ministerstwie Zdrowia Katarzyna Kęcka, w ramach programu wykonano około 60 tysięcy badań, na podstawie których uzyskano 9768 wyników wymagających dalszej kontroli, a 198 przypadków okazało się wynikami dodatnimi. To pokazuje, że program działa, ale skala jego oddziaływania jest nadal zbyt mała, by realnie wpłynąć na wykrywalność raka płuca w populacji wysokiego ryzyka.

Resort zdrowia zapowiedział jednak kluczową zmianę: prace nad włączeniem NDTK do koszyka świadczeń gwarantowanych są na końcowym etapie. Dominika Janiszewska-Kajka, zastępca dyrektora Departamentu Lecznictwa w Ministerstwie Zdrowia, podkreślała, że projekt rozporządzenia został już uzgodniony wewnętrznie z NFZ i wkrótce trafi do konsultacji publicznych. Zakończono także konsultacje z ekspertami dotyczące kryteriów kwalifikacji – obejmują one przede wszystkim wiek oraz tzw. paczkolata, a częstotliwość wykonywania badań (co 12 lub co 24 miesiące) ma zostać ostatecznie określona po zakończeniu konsultacji. Program uzyskał już pozytywną rekomendację AOTMiT oraz opinię Krajowej Rady Onkologii.

Ministerstwo zapowiada również wykorzystanie narzędzi sztucznej inteligencji do wspomagania opisywania badań, co ma zwiększyć przepustowość ośrodków i przyspieszyć proces diagnostyczny. Jednocześnie podkreślono, że dla powodzenia programu kluczowe będzie zwiększenie zgłaszalności pacjentów oraz stworzenie systemowych mechanizmów aktywnego docierania do osób z grup ryzyka – bo bez tego nawet najlepiej zaprojektowany program przesiewowy pozostanie narzędziem o ograniczonym wpływie na zdrowie publiczne.

Za mało chorych kwalifikuje się do leczenia operacyjnego
Z perspektywy rokowania kluczowe znaczenie ma to, ilu pacjentów udaje się zakwalifikować do leczenia operacyjnego. Prof. Cezary Piwkowski, prezes Polskiego Towarzystwa Kardio-Torakochirurgów, przypomniał, że chirurgia jest najbardziej skuteczną metodą leczenia u chorych z wczesnym rakiem płuca, ale w Polsce do zabiegu operacyjnego kwalifikuje się zaledwie około 20% pacjentów. To zdecydowanie za mało, biorąc pod uwagę, że właśnie w tej grupie można osiągać najlepsze wyniki przeżycia. Nadzieję na zmianę tej proporcji wiąże się z programami badań przesiewowych z wykorzystaniem niskodawkowej tomografii komputerowej – wcześniejsze wykrywanie powinno przełożyć się na większy odsetek chorych w stopniach zaawansowania umożliwiających radykalne leczenie chirurgiczne.

Jednocześnie obraz polskiej torakochirurgii nie jest pesymistyczny. Jak podkreślał Piwkowski, poziom leczenia operacyjnego raka płuca w Polsce można uznać za bardzo wysoki na tle Europy, m.in. dzięki centralizacji i rozwojowi technik małoinwazyjnych. W skali kraju około połowa pacjentów ma dziś oferowane leczenie małoinwazyjne przy zachowaniu pełnej radykalności onkologicznej, a w wiodących ośrodkach odsetek ten przekracza 80%. Takie wyniki nie pojawiły się przypadkiem – to efekt wieloletnich inwestycji w sprzęt i zaplecze, realizowanych również przy wsparciu Ministerstwa Zdrowia.

Obszarem, w którym oczekiwania środowiska są znacznie większe niż aktualne możliwości systemu, pozostaje chirurgia robotowa. Torakochirurdzy wskazują, że w ostatnich trzech latach rozwój robotyki w Polsce praktycznie wyhamował, mimo że w wielu krajach jest ona naturalnym kolejnym etapem wdrażania technik małoinwazyjnych. Ministerstwo Zdrowia przypomina, że 30 lipca AOTMiT wydała negatywną rekomendację dla finansowania systemów robotowych w większości wskazań objętych analizą, wskazując na brak przewagi nad klasycznymi metodami laparoskopowymi, z wyjątkiem kilku szczegółowo zdefiniowanych rozpoznań. Resort zapowiada dalszą analizę tej rekomendacji, ale już dziś środowisko torakochirurgiczne podkreśla, że przyszłe decyzje dotyczące robotyki powinny być powiązane z twardymi wskaźnikami jakości oraz z systemem rejestrów. 

Diagnostyka obrazowa i molekularna: połowiczna nowoczesność
W ostatnich latach wprowadzono rozwiązania, które miały uporządkować i przyspieszyć diagnostykę raka płuca, ale ich praktyczne działanie wciąż odbiega od oczekiwań. Klinicyści zwracają uwagę, że badania molekularne są wykonywane zbyt późno, zbyt rzadko i często w niepełnym zakresie, przez co część pacjentów rozpoczyna leczenie bez pełnego obrazu biomarkerów. Zdarza się także, że materiał biopsyjny jest niewystarczający, zwłaszcza gdy bronchoskopia została wykonana zbyt wcześnie lub w ośrodku bez doświadczenia w onkologii płuca. Prof. Tadeusz Orłowski, wiceprezes Polskiej Grupy Raka Płuca, podkreślał, że „olbrzymim problemem jest diagnostyka od podejrzenia do ustalenia rozpoznania” – na opis tomografii komputerowej czeka się około czterech tygodni, na wynik PET-CT podobnie, a zsumowane etapy potrafią dać „pół roku, lekko” od pierwszych objawów do realnej kwalifikacji do leczenia. W chorobie o tak szybkim przebiegu jak rak płuca to czas, którego wielu pacjentów po prostu nie ma.

Na tym tle szczególnie ważny jest postulat organizacyjny, który przedstawił dr Andrzej Tysarowski, prezes Polskiej Koalicji Medycyny Personalizowanej: jednoczasowe kierowanie pacjenta na badania patomorfologiczne i genetyczne. Chodzi o to, aby w momencie podejrzenia raka płuca onkolog wystawiał od razu jednoczasowe, warunkowe skierowanie – na rozpoznanie histopatologiczne oraz na badania genetyczne w przypadku potwierdzenia niedrobnokomórkowego raka płuca. W dużych ośrodkach onkologicznych taki model bywa stosowany, ale w wielu miejscach w kraju tak się nie dzieje. W praktyce oznacza to, że najpierw stawia się rozpoznanie, dopiero potem wraca się do onkologa po decyzję o zleceniu badań molekularnych, co wydłuża ścieżkę o kolejne tygodnie. Tysarowski zwracał uwagę, że wprowadzenie obowiązku jednoczesnego wystawiania dwóch skierowań nie wymaga zmian legislacyjnych, a mogłoby realnie skrócić czas diagnostyki nawet o dwa–trzy tygodnie i ograniczyć skalę sytuacji, w których u około połowy pacjentów badania genetyczne w ogóle nie są zlecane, bo stan chorego jest już zbyt zaawansowany albo brakuje dostępu do odpowiednich świadczeń.

Ministerstwo Zdrowia zapowiada także prace nad bardziej zaawansowaną diagnostyką molekularną. Dominika Janiszewska-Kajka, zastępca dyrektora Departamentu Lecznictwa, przypomniała, że kompleksowe profilowanie genomowe (CGP) w raku płuca uzyskało pozytywną rekomendację prezesa AOTMiT. Dotychczas do konsultacji publicznych skierowano badania typu HRD w nowotworach jajnika, jajowodu i otrzewnej, ale resort planuje, aby także CGP w raku płuca stało się świadczeniem finansowanym ze środków publicznych. Warunkiem jest określenie kryteriów kwalifikacji tak, by na badanie trafiała reprezentatywna grupa chorych, a nie „nieograniczona” liczba pacjentów, co mogłoby zablokować system kosztownymi testami zlecanymi bez jasnych wskazań. Z perspektywy pacjentów oznaczałoby to jednak możliwość zastosowania jednego, bardzo dokładnego testu, który porządkuje pełny profil molekularny nowotworu i pozwala dobrać leczenie w sposób zgodny z ideą medycyny personalizowanej.

Dr Tysarowski zwracał również uwagę na znaczenie badań genetycznych z tzw. płynnej biopsji. U około 30% chorych na raka płuca nie udaje się pozyskać odpowiedniej ilości tkanki do analizy genetycznej, mimo przeprowadzenia inwazyjnych procedur biopsyjnych. W takich przypadkach możliwość wykonania profilu genetycznego z materiału świeżego – krwi obwodowej – mogłaby stać się realnym przełomem. Technicznie jest to rozwiązanie już znane systemowi: podobne świadczenie wprowadzono w lipcu 2024 r. dla nowotworów BRCA-zależnych (m.in. raka piersi, jajnika, prostaty czy trzustki), co otworzyło drogę do badań z materiału świeżego u dużej grupy chorych. Zastosowanie analogicznego modelu w raku płuca pozwoliłoby skrócić ścieżkę diagnostyczną, zmniejszyć liczbę powtórnych biopsji i – paradoksalnie – ograniczyć koszty, ponieważ jedno dobrze zaplanowane, wczesne badanie zastępowałoby wiele późniejszych, fragmentarycznych działań.

Z diagnostyką nierozerwalnie wiąże się temat rejestrów i jakości. Prof. Tadeusz Orłowski przypomniał, że od 20 lat w Instytucie Gruźlicy i Chorób Płuc prowadzony jest rejestr raka płuca, który mógłby być gotowym narzędziem do oceny wyników leczenia w kolejnych ośrodkach. Rozporządzenie dotyczące tego rejestru powstało już w 2016 r., ale nigdy nie zostało podpisane przez ministra zdrowia. Ministerstwo obecnie przyjęto inną strategię – rejestry mają być budowane w sposób dziedzinowy (onkologiczne, kardiologiczne, chorób rzadkich) z wystandaryzowanymi zbiorami danych, tak aby realnie służyły podejmowaniu decyzji. Na poziomie deklaracji to krok w dobrą stronę, ale bez sprawnie działających rejestrów trudno będzie rzetelnie monitorować jakość diagnostyki i leczenia raka płuca oraz szybko wychwytywać miejsca, w których system zawodzi najbardziej.

15 lat czekania na Lung Cancer Units
W wielu krajach Europy standardem opieki nad pacjentami z rakiem płuca są Lung Cancer Units – wyspecjalizowane centra, które przejmują odpowiedzialność za cały proces postępowania: od diagnostyki i oceny zaawansowania, przez konsylium, aż po leczenie i obserwację. W Polsce o potrzebie ich utworzenia mówi się od ponad piętnastu lat, jednak system wciąż funkcjonuje bez struktury, która porządkowałaby ścieżkę pacjenta i zapewniała realną koordynację działań. Prof. Tadeusz Orłowski przypominał, że choć pojedyncze ośrodki potrafią leczyć na najwyższym europejskim poziomie, to wciąż brakuje miejsca, które przejmowałoby odpowiedzialność za chorego już na etapie podejrzenia choroby. Brak takiej struktury oznacza, że proces diagnostyczno-terapeutyczny pozostaje rozproszony, a poszczególne elementy systemu działają obok siebie, a nie wspólnie.

Właśnie dlatego koncepcja Lung Cancer Units postrzegana jest jako kluczowy krok w kierunku skrócenia czasu diagnozy i podniesienia jakości leczenia. Jedno centrum odpowiedzialne za całość postępowania mogłoby ograniczyć wędrówkę pacjenta między ośrodkami, uporządkować przepływ informacji i zagwarantować, że decyzje terapeutyczne zapadają na podstawie kompletnej, skoordynowanej diagnostyki. To nie pojedyncze technologie czy procedury wymagają najszybszej reformy, ale cała organizacja opieki, która dziś nie daje pacjentowi poczucia ciągłości ani bezpieczeństwa.

Podczas posiedzenia przedstawiciele Ministerstwa Zdrowia potwierdzili, że prace nad projektem regulacji dotyczących Lung Cancer Units są w toku. Jak informowała Dominika Janiszewska-Kajka, zastępca dyrektora Departamentu Lecznictwa, projekt ma zostać skierowany do konsultacji publicznych „pod koniec tego roku lub na początku przyszłego”, a jego realne wejście w życie przewidywane jest na „początek drugiej połowy roku”, z uwagi na konieczność zakontraktowania nowych świadczeń. To pierwszy konkretny sygnał, że idea funkcjonująca dotąd głównie w dokumentach i deklaracjach może wreszcie przejść do etapu wdrożenia.

Co musi się wydarzyć, aby skrócić czas od podejrzenia do terapii
Posiedzenie Senackiej Komisji Zdrowia, pod przewodnictwem Senator Beaty Małeckiej-Libery, pokazało jasno, czego brakuje polskiemu systemowi: szybkości, koordynacji, odpowiedzialności i odpowiednio zaprojektowanej struktury opieki. Rozwiązania są znane od lat. Ośrodki diagnostyczno-terapeutyczne typu Lung Cancer Unit, odpowiednio finansowana i szeroka diagnostyka molekularna, badania obrazowe wykonywane w określonych standardach i terminach, skuteczna koordynacja ścieżki pacjenta oraz program niskodawkowej tomografii o realnym zasięgu — to kluczowe elementy, które mogą odwrócić trend i przełożyć się na tysiące uratowanych istnień.


1. Dane raportu MISJA RAK PŁUCA 2025: https://polgrp.org.pl/wp-content/uploads/2025/11/MRP-Aktualizacja-2025-www.pdf

źródło: redakcja Medicalpress na podstawie transmisji z posiedzenia Senackiej Komsiji Zdrowia z dnia 25.11.25 - Miesiąc Świadomości Raka Płuca.