W kontekście zaburzeń lipidowych, które dotyczą aż 61 proc. społeczeństwa, wstępna diagnoza jest bardzo prosta – wystarczy badanie krwi (w świetle nowych wytycznych nie musi być na czczo!), w którym określi się lipidogram, czyli poziom lipidów w osoczu. Otrzymamy w ten sposób wartości poziomu cholesterolu ogólnego, LDL (lipoproteiny o niskiej gęstości), HDL (lipoproteiny o wysokiej gęstości) i trójglicerydów. Na ich podstawie będziemy wiedzieć, czy możemy spać spokojnie, czy też lepiej udać się do lekarza i podjąć działania, które pozwolą na spokojny sen.
Zaburzenia lipidowe – kiedy można o nich mówić
W naszej krwi znajdują się cząsteczki lipoproteinowe (tłuszczowo-białkowe). Są niezbędne dla naszego funkcjonowania. Krążąc w osoczu dostarczają do tkanek energię, ale ich rola jest znacznie szersza – bez ich udziału niemożliwe jest na przykład wytwarzanie hormonów, m.in. płciowych, oraz kwasów żółciowych niezbędnych do trawienia pokarmu czy też synteza witaminy D. Jest kilka rodzajów lipoprotein. Dla uproszczenia warto skoncentrować się na dwóch - cholesterolu frakcji LDL i HDL:
- LDL - to lipoproteiny o małej gęstości, nazywane potocznie „złym” cholesterolem (gdy jest ich za dużo, doprowadzają do rozwoju miażdżycy),
- HDL - czyli lipoproteiny o dużej gęstości, nazywane „dobrym” cholesterolem (w pewnych warunkach mają one właściwości przeciwmiażdżycowe).
Wszystkie lipoproteiny zawierają, choć w różnych proporcjach, struktury białkowe określone mianem apolipoprotein (apo). Jest ich kilka rodzajów. Jedną z kluczowych pod kątem diagnostyki zaburzeń jest apolipoproteina B (apoB), która jest składnikiem białkowym stanowiącym nawet 80 proc. białek LDL. Uważa się, że apolipoproteina B jest wskaźnikiem ryzyka chorób serca na podłożu miadżycowym.
Warto też wiedzieć, że znaczenie ma wielkość lipoprotein. Jeśli we krwi krąży dużo lipoprotein zawierających apo o średnicy mniejszej niż 70 nm, zaczynają się problemy. Mogą one przekraczać barierę śródbłonkową w naczyniach krwionośnych, szczególnie wtedy, gdy ścianki naczyń źle funkcjonują. W sytuacji, gdy zostają zatrzymane w ścianie tętnicy, wywołują one kaskadę złożonych procesów, które prowadzą do odkładania się lipidów i formowania blaszki miażdżycowej. Wówczas do hipercholesterolemii dołącza miażdżyca. Warto podkreślić, że w najnowszych europejskich wytycznych dotyczących diagnostyki i leczenia hipercholesterolemii czytamy, iż „kluczowym” wydarzeniem „inicjującym miażdżycę” jest odkładanie się w ścianie tętnic cholesterolu frakcji LDL oraz apolipoprotein B.
Jeśli blaszka miażdżycowa się odkłada, to światło naczynia krwionośnego się zmniejsza, a zatem krążenie krwi jest utrudnione. W ten sposób postępuje rozwój miażdżycy. W pewnym momencie złóg blaszek miażdżycowych może się oderwać i „powędrować” np. do płuc; może też się zdarzyć, że tętnica zostanie zatkana i krew nie dopłynie do serca czy mózgu. W każdym z tych wypadków dochodzi do bezpośredniego zagrożenia życia!
Nic dziwnego zatem, że podstawowym celem terapeutycznym w razie stwierdzenia hipercholesterolemii, także na jej najwcześniejszym etapie, gdy jeszcze nie doszło do miażdżycy, jest obniżenie wartości stężenia LDL. Konkretny cel terapeutyczny powinien być jednak uzgadniany indywidualnie z lekarzem. Europejskie wytyczne stanowią, że jego obowiązkiem zaś jest ocena ryzyka zdarzenia sercowo-naczyniowego (czyli np. udaru czy zawału). Taką ocenę lekarz przeprowadza na podstawie wywiadu lekarskiego (musi m.in. ustalić, czy istnieją u danego pacjenta genetyczne predyspozycje do rozwoju takich zdarzeń), badania podmiotowego oraz ewentualnie badań dodatkowych (np. badania obrazowego stanu naczyń krwionośnych).
Ocena ryzyka jest o tyle istotna, że to w oparciu o nią lekarz podejmuje decyzję zarówno o celach terapeutycznych, jak i o wyborze terapii. Obowiązuje zasada, że im wyższe ryzyko, tym intensywniejsze działanie terapeutyczne. Może być tak, że konieczne będzie dążenie do obniżenia stężenia LDL o co najmniej połowę w relacji do wartości wyjściowej, albo do konkretnego miana. Jedno jest pewne – im niższy LDL, tym niższe ryzyko odkładania się blaszki miażdżycowej, a im niższe ryzyko odkładania się blaszki miażdżycowej, tym niższe ryzyko zatorowości płucnej, zawału serca czy udaru.
Drugim pewnikiem jest to, że leczenie hipercholesterolemii polega nie tylko na łykaniu tabletek, ale i zmianie stylu życia, a czasami zmiana stylu życia jest jedyną proponowaną opcją terapeutyczną. Dzieje się tak wtedy, gdy jeszcze nie doszło do miażdżycy, a podwyższony poziom cholesterolu wynika ze złej diety i małej ilości ruchu.
Mity na temat HDL
W internecie można spotkać się z opiniami, że wystarczy dbać o wysoki poziom frakcji HDL, by ryzyko groźnych zdarzeń sercowo-naczyniowych zażegnać. Nie jest to takie proste. „Nie ma obecnie RCT (badań randomizowanych z podwójnie zaślepioną próbą) ani dowodów pochodzących z badań genetycznych, które by sugerowały, że zwiększenie stężenia HDL C w osoczu może zmniejszyć ryzyko zdarzeń na podłożu chorób sercowo naczyniowym wynikających z miażdżycy. Nie wiadomo także, czy terapie modyfikujące funkcje cząsteczek HDL zmniejszą ryzyko takich chorób” – czytamy w najnowszych europejskich wytycznych.
Badania wykazały wprawdzie, że wysokie stężenie HDL we krwi ma działanie ochronne, zmniejszające ryzyko rozwoju miażdżycy, jednak, niestety, nie oznacza to wcale, że wszystkie osoby, które mają dużo cząsteczek HDL-u we krwi, mogą spać spokojnie i zapomnieć całkiem o ryzyku wystąpienia miażdżycy. Dlatego też w leczeniu hipercholesterolemii nadrzędnym celem jest obniżenie wartości stężenia LDL, a jeśli poziom LDL jest podwyższony, to pomimo wysokiego HDL lepiej skonsultować się z lekarzem. Bez konsultacji natychmiast można zaś, niezależnie od naszych wyników badań, zmienić dietę na zdrową (zalecana jest śródziemnomorska) i zacząć się ruszać (pomoże już 30 minut wysiłku w ciągu pięciu dni.
Wysoki cholesterol: kiedy można podejrzewać ten problem
W świetle ponurych polskich statystyk lepiej przyjąć, że zawsze, niezależnie od wieku i samopoczucia.
Podwyższone stężenie cholesterolu nie daje żadnych objawów, dlatego też tak dużo osób nie ma świadomości występowania u nich wysokiego stężenia cholesterolu. Niestety, jednymi z pierwszych objawów podwyższonego cholesterolu jest występowanie zdarzeń sercowo-naczyniowych, takich jak zawał serca i/lub udar mózgu. Ale niestety wtedy już jest za późno - cholesterol zrobił swoje w organizmie. Dlatego też, kluczowym elementem leczenia wysokiego stężenia cholesterolu jest edukacja - przekazanie wiedzy, dlaczego cholesterol jest tak ważny, jakie mogą być konsekwencje wysokich wartości cholesterolu. Następnie, należy zachęcać do oceny stężenia cholesterolu we krwi. Daje to szansę na wczesne rozpoznanie choroby i zapobieganie/ opóźnianie wystąpienia zawału serca i/lub udaru mózgu – mówi dr hab. Piotr Dobrowolski, Kierownik Samodzielnej Poradni Lipidowej Narodowego Instytutu Kardiologii.
Słusznie uważa się, że hipercholesterolemia występuje częściej u osób, które mają nadwagę czy otyłość, prowadzą niezdrowy tryb życia paląc papierosy, nadużywając alkoholu oraz jedząc dużo tzw. śmieciowego jedzenia. Ale ofiarami tej podstępnej choroby padają nawet bardzo młodzi ludzie, także dzieci! Istnieje bowiem hipercholesterolemia rodzinna, zdaniem wielu lekarzy najczęściej występująca w Polsce choroba uwarunkowana genetycznie: szacuje się, że ma ją jedna na 200 osób.
Kiedy ją podejrzewać?
Podstawowym objawem hipercholesterolemii rodzinnej jest bardzo wysoki poziom „złego” cholesterolu (cholesterolu LDL) oraz wystąpienie w młodym wieku choroby wieńcowej i zawału serca/ udaru. Jeśli więc w naszej rodzinie występowały przypadki przedwczesnych śmierci z powodu chorób serca (np. zawał w piątej dekadzie życia lub wcześniej) czy wysoki cholesterol, warto zbadać poziom cholesterolu u siebie. Jeśli jest on wysoki, a przyczyną tego stanu rzeczy nie jest nieodpowiednia dieta czy niewłaściwy tryb życia (nadmierne spożywanie alkoholu, palenie papierosów, brak ruchu) należy przeprowadzić badania genetyczne potwierdzające lub wykluczające hipercholesterolemię rodzinną.
Hipercholesterolemię mogą też wywołać inne choroby i niektóre leki. Przyczyn podwyższonego cholesterolu jest zatem mnóstwo i m.in. dlatego to tak rozpowszechniony problem.
Badania wskazują, że zbyt wysoki poziom cholesterolu całkowitego ma 61 proc. naszego społeczeństwa w wieku 18-79 lat. Większość z nich jest nieświadoma swojego stanu zdrowia (ponad 60 proc.), ponieważ nie bada regularnie poziomu cholesterolu. Obecnie zaleca się rutynowe badanie lipidogramu u wszystkich pacjentów, którzy ukończyli 40. rok życia w przypadku mężczyzn, a w przypadku kobiet przebyły menopauzę lub skończyły 50. rok życia. Ale kardiolodzy i interniści nie mają wątpliwości, że sprawdzanie poziomu lipidów w osoczu powinno być rutynowym badaniem wykonywanym także u dzieci i młodych dorosłych. W świetle tak wysokiego rozpowszechnienia hipercholesterolemii w polskim społeczeństwie tego rodzaju diagnostyka, na dodatek nieinwazyjna i tania, jest na wagę życia.
Źródło: PAP