Chorujesz na cukrzycę? - rzuć palenie

Opublikowane 14 września 2021
Chorujesz na cukrzycę? - rzuć palenie
Cukrzyca to zwiększone ryzyko zawału serca, udaru mózgu i zgonu. U palacza z cukrzycą to ryzyko jeszcze wzrasta, dlatego powinno się robić wszystko, żeby chory na cukrzycę rzucił palenie - przekonuje diabetolog prof. Edward Franek, kierownik Kliniki Chorób Wewnętrznych, Endokrynologii i Diabetologii Centralnego Szpitala Klinicznego MSWiA w Warszawie.
Jaki jest związek między paleniem tytoniu a cukrzycą?

Palenie tytoniu zwiększa ryzyko rozwoju cukrzycy. Ryzyko to zależy też od tego ile papierosów dana osoba pali i czy jest palaczem czynnym, czy biernym. W Polsce mamy 8 mln czynnych palaczy tytoniu, ale też aż 14 mln palaczy biernych, osób narażonych na tzw. „palenie z drugiej ręki”, czyli na wdychanie dymu papierosowego i eksponowanych na działanie karcynogenów oraz toksyn w tym dymie zawartych. Kiedy chory przestaje palić, to podwyższone ryzyko utrzymuje się jeszcze przez około 5-10 lat, po czym zmniejsza się znowu. Ale jest gorszy kłopot. Chory na cukrzycę ma zwiększone ryzyko zachorowania na zawał serca i udar mózgu oraz zwiększone ryzyko zgonu. A palenie papierosów zwiększa to ryzyko dodatkowo. Dlatego powinno się robić wszystko, żeby chory na cukrzycę rzucił palenie.  


Czy pacjenta z cukrzycą, który pali i ma kłopot z porzuceniem nałogu leczy się inaczej? Jego choroba przebiega inaczej?

Jest kilka prac naukowych sugerujących, że wyrównanie cukrzycy jest u palaczy gorsze. Mówiąc prosto: stężenie cukru w surowicy jest gorsze u palaczy. Jednak nie ma swoistego leczenia cukrzycy u palaczy, które różni się w istotny sposób od leczenia niepalących. Na pewno warto rozważyć takie leczenie, które oprócz obniżenia stężeń cukru, zmniejsza również ryzyko sercowo-naczyniowe, jest ono bowiem u chorych palących wyższe. No i oczywiście należy zrobić wszystko, co można, żeby chory przestał palić.

Od jakiegoś czasu dodatkową możliwością dla palaczy są elektroniczne systemy dostarczające nikotynę. Co różni je od papierosów?

Na rynku oprócz papierosów tradycyjnych mamy obecnie dwa główne rodzaje takich produktów. Jeden rodzaj to tzw. systemy podgrzewające tytoń, w których nie jest on spalany, a jedynie podgrzewany. Dzięki temu dymu jest znacznie mniej, a i ilość wchłanianych toksyn i karcynogenów w dymie jest niższa w porównaniu z papierosem tradycyjnym. Drugi rodzaj  to tzw. e-papierosy, w których nie ma tytoniu, lecz płyny zawierające nikotynę i różne inne dodatki smakowe i aromatyzujące. Te płyny i dodatki mogą niestety być bardzo różne, szczególnie jeśli są gdzieś pokątnie produkowane.

Wzbudzają one sporo kontrowersji. Niektóre środowiska medyczne odrzucają ich stosowanie w całości uznając, że jedyną rekomendacją w kierunku pacjentów palących tytoń powinno być zaprzestanie palenia. Podziela Pan ten pogląd?

Ja jestem człowiekiem pragmatycznym. Na pewno najlepiej jest nie zaczynać palić w ogóle, albo rzucić palenie jak najszybciej. Jednak moim zdaniem lepiej, żeby człowiek palący papierosy tradycyjne przestawił się na takie systemy podgrzewające tytoń, lub na papierosy elektroniczne, albo na inne produkty dostarczające nikotynę (także tabletki albo gumy do żucia z nikotyną), niż żeby dalej palił. Taki punkt widzenia prezentuje też amerykańska Agencja Żywności i Leków (FDA), która w 2020 autoryzowała sprzedaż systemu podgrzewania tytoniu jako elektronicznego produktu o statusie zmodyfikowanego ryzyka dostarczającego palaczom nikotynę.  Twarde trzymanie się „jedynie słusznych” dróg zwykle dobrze brzmi, ale niestety nie zawsze przynosi dobre efekty, czego przykładem jest wprowadzenie prohibicji w USA około 100 lat temu.

Nie należy natomiast nigdy kupować produktów tego typu z niesprawdzonych źródeł, mogą one bowiem zawierać najrozmaitsze substancje potencjalnie toksyczne. Jeszcze inną sprawą jest, że o ile szkodliwość papierosów tradycyjnych została wielokrotnie udowodniona, o tyle alternatywne produkty zawierające nikotynę nie są jeszcze dobrze przebadane, szczególnie jeśli chodzi o twarde punkty końcowe. Nie chcę tu powiedzieć, że nie są one w ogóle szkodliwe, ale stopień ich szkodliwości – choć zapewne mniejszy niż papierosów tradycyjnych - nie jest tak naprawdę znany.

Jest pan członkiem międzynarodowej grupy badawczej, która ma za zadanie ocenić wpływ zdrowotny na pacjentów z cukrzycą typu 2, którzy zaprzestaną palenia tytoniu zastępując papierosy tzw. alternatywnymi systemami dostarczającymi nikotynę bez spalania tytoniu.

Tak, chcemy ocenić co dzieje się z wagą, ciśnieniem tętniczym oraz różnymi innymi parametrami metabolicznymi. Niestety, nie oceniamy twardych punktów końcowych, badanie jest na to za małe. Liczymy jednak, że wyniki pozwolą lepiej ocenić potencjalną szkodliwość tych elektronicznych systemów u osób rzucających palenie.


Czy są już jakieś dane dotyczące wpływu takich systemów na palących pacjentów z cukrzycą, czy to pierwsze badanie tego typu?

Może nie pierwsze, ale jedno z pierwszych i stosunkowo długie, czas jego trwania bowiem to dwa lata. Tych badań jest wciąż bardzo mało. Niewątpliwym ograniczeniem są tu kwestie etyczne. Dotyczy to również jakości badań, bowiem na pewno godniejsza zaufania byłaby ocena wpływu tych systemów dostarczających nikotynę u osób, które rozpoczynają ich palenie, ale wcześniej nie paliły nic. Zważywszy jednak, że systemy te, jak to ktoś ładnie powiedział, są opcją bezpieczniejszą od papierosów tradycyjnych, ale nie całkowicie bezpieczną, taka konstrukcja badania byłaby nieetyczna. Zostają badania na zwierzętach oraz badania u osób, które paliły wcześniej.


Jakimi metodami można jeszcze skłonić palących pacjentów do rezygnacji z nałogu? W niektórych państwach stosuje się zachęty ekonomiczne, mające skłonić palaczy do przejścia na tańsze od papierosów produkty alternatywne. W Pańskiej ocenie takie podejście ma sens?

Polityka fiskalna może być i jest stosowana do realizacji tych celów. Stale rosnąca cena papierosów w jakimś stopniu ogranicza możliwość sięgania po nie przez palaczy, ale również przez osoby nieletnie. Właściwe byłoby dzisiaj rozprawienie się z przystępnością cenową papierosów, bo to poważne wyzwanie zwłaszcza w kontekście ochrony zdrowia młodego pokolenia. Część środowisk medycznych u nas o taką podwyżkę apelowała. Szkoda co prawda, że pieniądze z akcyzy na papierosy nie idą u nas na służbę zdrowia.

A czy polityka fiskalna powinna zachęcać palaczy do produktów alternatywnych? Moim zdaniem tak. Nie da się zakazać ludziom palenia. Jeśli się to zrobi, stanie się to, co się stało po wprowadzeniu wspomnianej już prohibicji – przemyt, rozkwit zorganizowanych grup przestępczych i nikły efekt, jeśli chodzi o konsumpcję alkoholu. Zatem trzeba to robić mniejszymi krokami, między innymi promując produkty alternatywne. I to jest w naszym kraju i innych krajach robione. Palenie jest już niemodne, nie ma palaczy w filmach, w reklamach, wszyscy wiedzą o szkodliwości palenia – a jeśli nie wiedzą, wystarczy kupić paczkę papierosów. Cena paczki papierosów jest coraz wyższa, choć nadal niestety mamy jedne z najniższych cen w Unii Europejskiej. To wszystko odnosi skutek. Widzę to jak na dłoni, patrząc wstecz. Kiedy rozpocząłem pracę jako lekarz, w mojej Klinice nie paliło tylko kilku lekarzy. Kiedy zmieniałem pracę i odchodziłem z Kliniki, paliła tylko jedna osoba. W mojej nowej pracy – nie pali już nikt.


Prof. Edward Franek, diabetolog

Specjalista chorób wewnętrznych, endokrynologii i diabetologii. Kierownik Kliniki Chorób Wewnętrznych, Endokrynologii i Diabetologii Centralnego Szpitala Klinicznego MSWiA w Warszawie. Jego dorobek naukowy to prawie 250 artykułów naukowych opublikowanych w krajowych i zagranicznych czasopismach medycznych (łączny wskaźnik cytowań ponad 500) oraz 70 rozdziałów w różnych podręcznikach.

Źródło: PAP, rozmawiała: Monika Wysocka