Leczenie przez żywienie czyli o roli żywienia klinicznego w onkologii

Opublikowane 04 sierpnia 2022
Leczenie przez żywienie czyli o roli żywienia klinicznego w onkologii
Od ponad 20 lat powtarzam, że człowiek musi jeść, musi oddychać i musi spać. Cała reszta to jest ogromnie względna sprawa i tak na dobrą sprawę bez właściwej opieki żywieniowej nie ma leczenia żadnej poważnej choroby przewlekłej. Nawet Covid-19 nam doskonale pokazał jak nieprawdopodobną rolę pełni właściwe żywienie chorych. Natomiast onkologia to jest absolutnie szczególny obszar - tutaj żywienie kliniczne wręcz niekiedy umożliwia rozpoczęcie leczenia. - podkreśla dr Aleksandra Kapała, Kierownik Działu Żywienia Klinicznego Narodowego Instytutu Onkologii - Państwowego Instytutu Badawczego. Zapraszamy do przeczytania wywiadu.
Pani Doktor, jakiś czas temu ukazał się raport na bazie badania wśród pacjentów chorujących na raka płuca, w którym poruszono także aspekty związane z żywieniem. Wyniki badania ankietowego pokazują, że wiedza pacjentów chorych na raka płuca na temat żywienia jest nadal niewystarczająca. Ponad połowa respondentów odpowiedziała, że ma wiedzę bardzo małą albo żadną na temat. Tylko 11% respondentów kiedykolwiek skorzystało z odpłatnej porady dietetyka. Jak Pani skomentowałaby takie wyniki, czy są one specyficzne dla obszaru raka płuca, czy problem jest szerszy?

Tak naprawdę myślę, że wyniki badania są bardziej optymistyczne niż nasza rzeczywistość. W większości bowiem byli to respondenci młodsi i sprawniejsi w systemie opieki zdrowotnej, którzy potrafią sobie może więcej i lepiej pewne rzeczy załatwić – głownie pacjenci z aktywnych Grup Wsparcia na Facebook. Osoby starsze, które nie mają dostępu do takich nowoczesnych technologii, są w gorszej sytuacji.

Realistycznie rzecz ujmując myślę, że temat żywienia klinicznego w onkologii to jest właściwie sprawa, która jest bardzo młoda i bardzo rozwojowa i z pewnością jest ogromne, po prostu przeogromne jeszcze „pole do zaorania”, pielęgnowania i do wzrastania. Dietetycy kliniczni obejmują opieką nadal niewielką ilość pacjentów, a powinno być ich znacznie więcej. Dlaczego tak jest? Przede wszystkim brakuje specjalistów z zakresu żywienia klinicznego w Polsce. Dietetyka nadal nie jest usankcjonowana w Polsce jako zawód medycznym, co też rodzi bardzo wiele nieporozumień, i tak na dobrą sprawę to jest obszar, który w Polsce po prostu raczkuje.

Nie brzmi to optymistycznie. Proszę powiedzieć czy taki problem występuje w całej Europie lub jej części? Skąd taka sytuacja?
Przede wszystkim problem polega na modelu kształcenia lekarzy. Żywienie kliniczne, przynajmniej w naszym kraju, zostało dopiero dołączone do obowiązkowego programu nauczania na studiach medycznych po roku 2000. Dlatego większość specjalistów na rynku, w tym momencie, traktuje temat żywienia klinicznego jako rzecz nieznaną, z którą muszą się oswoić, do której muszą się w jakimś sensie jeszcze merytorycznie przygotować.

Żywienie kliniczne w onkologii jest rzeczą nieprawdopodobnie trudną, dlatego że, tak naprawdę, trzeba podchodzić bardzo indyscyplinarnie, żeby właściwie pacjentowi pomóc i dobrać odpowiedni model opieki żywieniowej do rodzaju choroby, stopnia jej zaawansowania, typu leczenia, które jest prowadzone, wieku, płci i tak naprawdę wielu innych zmiennych. Mówiąc wprost, jest to po prostu osobna specjalizacja, która w Polsce nawet nie jest uznana za specjalizację medyczną. My tę specjalizację robimy często jeżdżąc za granicę.

Jeżeli chodzi o Europę to tam również procedury związane z żywieniem klinicznym nie są wcale tak idealnie wprowadzane w życie. Nie tylko nasz kraj odstaje, natomiast to co nas odróżnia to fakt, że przynajmniej w większości krajów Europy status zawodu dietetyka jest lepiej uregulowany, a zakres obowiązków tej grupy zawodowej jest po prostu lepiej opisany i to ratuje te systemy zdrowotne w kontekście opieki żywieniowej. To jest ta przewaga.

Żywienie onkologiczne jest szczególnie istotne, ale przecież odgrywa ono jedną z kluczowych ról także w innych obszarach terapeutycznych np. w kardiologii?
Od ponad 20 lat powtarzam, że człowiek musi jeść, musi oddychać i musi spać. Cała reszta to jest ogromnie względna sprawa i tak na dobrą sprawę bez właściwej opieki żywieniowej nie ma leczenia żadnej poważnej choroby przewlekłej. Nawet Covid-19 nam doskonale pokazał jak nieprawdopodobną rolę pełni właściwe żywienie chorych. Natomiast onkologia to jest absolutnie szczególny obszar - tutaj żywienie kliniczne wręcz niekiedy umożliwia rozpoczęcie leczenia. Bardzo często jest tak, że my stawiamy chorego na nogi, umożliwiamy mu w ogóle dojście do siebie, zarówno poprzez odżywienia ale też żywienie medyczne – pozajelitowe i dojelitowe. To bardzo często otwiera drogę do rozpoczęcia leczenia, do operacji, ale także pomaga w przypadku wsparcia organizmu przy powikłaniach leczenia onkologicznego.

Rak płuca jest jednym z wyniszczających nowotworów, dlatego żywienie jest tu bardzo ważne. Ale mamy również takie nowotwory jak raki głowy i szyi, górnego odcinka przewodu pokarmowego czy trzustki, gdzie ryzyko niedożywienia jest tak ogromne, że na 100% wiemy, że chory będzie niedożywiony. Nawet jeśli w chwili rozpoznania choroby pacjent przychodzi do nas otyły, to odsetki niedożywienia sięgają nawet 90%. Rak płuca podobnie jak rak jelita grubego, jak nowotwory ginekologiczne, hematoonkologiczne - to jest ok. 50% ryzyko wystąpienia niedożywienia. Połowa tych chorych będzie niedożywiona więc absolutnie warto w tej grupie pacjentów zająć się opieką żywieniową. Tutaj naprawdę ułatwi życie i zmniejszy częstość powikłań. W tej chwili mamy już twarde dowody naukowe na to, że metody żywieniowe wydłużają także przeżycie. Jak pokazują najnowsze dane europejskie w przypadku żywienia pozajelitowego na przykład raków żołądka są to aż 4 miesiące. To ogromne wydłużenie mediany przeżycia, wiele leków stosowanych w onkologii może pozazdrościć takiego wyniku, a nadal tak rzadko sięgamy po to wsparcie. To znaczne wsparcie dla onkologów, specjalista prowadzący leczenie onkologiczne ma naprawdę lżej, ma mniej powikłań, ma chorego w lepszym stanie sprawności, w lepszej kondycji, może to leczenie prowadzić bezpieczniej i dłużej.

To jest niesamowite jakie wyniki daje żywienie i podnosi jakość życia.
To prawda, bardzo często podkreślam to, że niedożywienie boli. Jeżeli pacjent jest skrajnie wyniszczony to dla niego nawet siedzenie na krześle może być procesem bolesnym. To są rzeczy, których nie zrozumie osoba, której masa ciała jest prawidłowa, chory wyniszczony ma problem dosłownie ze wszystkim, z utrzymaniem szklanki z płynem, z utrzymaniem pozycji siedzącej, ze zrobieniem kilku kroków, aby najprostsze czynności wokół siebie wykonać.  Chcę jednocześnie stanowczo podkreślić, że musimy działać wcześniej i nie dopuszczać do sytuacji, w której chory trafi w tak złym stanie sprawności, bo bardzo często wtedy jesteśmy już zupełnie nieskuteczni. Dlatego opiekę żywieniową należy rozpoczynać wcześnie, zaraz po rozpoznaniu choroby nowotworowej. Nie ma znaczenia czy w tym momencie pacjent jest otyły, ma nadwagę, czy odżywia się zupełnie normalnie. Ocenia się pacjenta perspektywicznie, wiedząc jakie to jest rozpoznanie, jakiej terapii chory będzie poddany. Możemy również przewidzieć co będzie działo się z masą ciała i zaproponować wyprzedzająco kroki, które ochronią chorego przed znacznym spadkiem masy ciała. Zwłaszcza w przypadku diagnozy nowotworów regionu głowy i szyi, raka żołądka, przełyku, trzustki, nowotworów ginekologicznych, rak płuca, rak jelita grubego - absolutnie konieczne jest skierowanie do zespołów żywieniowych -  powinno być to po prostu rutynowa praktyka w szpitalach.

Przechodząc właśnie do wątku procedur, wiemy, że opieka żywieniowa nadal nie jest standardem w placówkach onkologicznych. Jak się Pani Doktor udało doprowadzić do powstania oddziału żywienia klinicznego w Narodowym Centrum Onkologii w Warszawie? Trudno mówić o budowaniu priorytetu żywienia klinicznego przy przyjmowaniu pacjenta do ośrodka, jeśli takiej opieki nie ma.
Tak to prawda, rzeczywiście powinien być to zespół ludzi oddanych temu zagadnieniu, bo jeśli to się wrzuci na głowę onkologowi, który ma np. 50 wizyt dziennie, to nie ma w ogóle takiej szansy, żeby zająć się jeszcze problematyką żywieniową. Poza tym, to trzeba robić dobrze, po to są standardy, to jest ogromny zasób wiedzy. Konsultacja żywieniowa zajmuje min. 30 minut. Trzeba zrobić bioimpedancję, ocenić bieżący pobór kalorii, ocenić ryzyko niedoborów u takiego chorego i wiele innych zmiennych.

Pyta Pan jak się mi to udało. Ja od 20 lat wydeptuję tę ścieżkę tak naprawdę, to chyba upór i cierpliwość. Jak mnie wyrzucali oknem to wracałam drzwiami i tak dalej, aż w końcu, w którymś momencie dyrekcja podjęła decyzję, widząc po prostu owoce tej pracy, że to naprawdę wiele zmienia w funkcjonowaniu chorych. Jestem bardzo wdzięczna za zielone światło dla rozwoju dedykowanej jednostki żywienia. W tej chwili mamy siedmioro dietetyków klinicznych, którzy naprawdę są oddani pacjentom i zajmują się tylko opieką żywieniową i to jest ten sukces.

Dyrektorzy szpitali muszą zrozumieć, że żywienie przyniesie im globalne zyski, gdyż będą mieli mniej powikłań, mniej kłopotliwych pacjentów, mniej zakażeń i mniej zgonów w ich wyniku. Żywienie jest jedną z metod, która bezwzględnie wykazuje wpływ na zmniejszenie częstości zakażeń. To także korzyści finansowe, mniej zużytych antybiotyków, mniej hospitalizacji na oddziałach intensywnej terapii, chory jest w lepszym stopniu sprawności, ma mniej powikłań. To powinno być argumentem dla dyrektora szpitala, a nie to że musi wydać na pensję dietetyka, bo finalnie wszystkim się nam to opłaci. Pragnę podkreślić, że żywienie kliniczne jest metodą w 100% refundowaną przez NFZ. Zarówno żywienie dojelitowe jak i pozajelitowe jest refundowane w tak zwanych osobo dniach dopisywanych do każdej, podkreślam każdej hospitalizacji, w związku z czym, nikt na tym nie traci. Oprócz leczenia szpitalnego, mamy również poradnię chorób metabolicznych, gdzie w trybie ambulatoryjnym może przyjść do nas każdy pacjent z chorobą nowotworową i uzyskać poradę dietetyczną lub być zakwalifikowanym do pobytu żywieniowego szpitalnego, kiedy wiemy, że musimy już pacjentowi założyć jakieś dostępy endoskopowe czy żywić dożylnie w sposób zabiegowy. Wszystkie te procedury są refundowane i można je rozliczyć.

Są to niewątpliwe korzyści i argument za tym, żeby inwestować w takie poradnie i oby było ich jak najwięcej. Dziękuję i za rozmowę i życzę powodzenia w dalszym rozwoju żywienia klinicznego w Polsce.


Rozmawiał Marek Kustosz, redaktor naczelny Medicalpress