Rezydenci apelują: Zapalmy znicz dla zmarłych pacjentów i medyków

Opublikowane 02 listopada 2020
Rezydenci apelują: Zapalmy znicz dla zmarłych pacjentów i medyków

2 listopada zapalamy znicze pod szpitalami i przychodniami. Dla pacjentów, którzy zmarli przez niewydolność systemu. Dla naszych kolegów i koleżanek medyków, którzy zginęli z przepracowania i braku środków ochrony osobistej. Dla systemu, który właśnie ostatecznie się zawalił" - piszą członkowie Porozumienia Rezydentów.

Celem akcji jest zwrócenie uwagi na sytuację, w której znalazła się opieka zdrowotna. Od dawna było źle, a wybuch epidemii koronawirusa jeszcze bardziej uwidocznił wszystkie problemy i zaniedbania, do których dochodziło na przestrzeni lat. W ciągu ostatnich miesięcy przez niewydolność systemu zmarło wielu pacjentów, a także pracowników ochrony zdrowia.

"Nie możemy pogodzić się ze stratą i poczuciem, że można było jej uniknąć, dzięki odpowiednim przygotowaniom. Czujemy się oszukani przez rząd. Brakuje leków, brakuje środków ochrony osobistej, brakuje procedur, brakuje ludzi. Brakuje wszystkiego. Z pompą ogłaszane są podwyżki wynagrodzeń za walkę z COVID-19, których nikt dotąd nie widział" - informują członkowie Porozumienia Rezydentów i zachęcają wszystkich, nie tylko medyków, ale również pacjentów i całe społeczeństwo, aby dołączyli do akcji i zapalili znicz pod szpitalem lub przychodnią.

- Sytuacja w szpitalach i przychodniach w tej chwili jest tragiczna. Tak źle chyba jeszcze nie było - mówi Piotr Pisula, organizator akcji i przewodniczący Porozumienia Rezydentów. - Zostaliśmy oszukani przez Ministerstwo Zdrowia i przez rząd. Był czas na przygotowanie, zapewniano nas, że będzie wszystko ok, że jest strategia. Natomiast w tej chwili te strategie zmieniają się co kilka dni albo raz w tygodniu. Żadna z nich jeszcze nie zadziałała - zwraca uwagę.

- Tak naprawdę brakuje wszystkiego. Brakuje leków, brakuje środków ochrony osobistej, brakuje ludzi, rąk do pracy, brakuje procedur. Brakuje sensownego działania, które pozwoliłoby skoordynować te wszystkie elementy systemu - wylicza Pisula. - Każdy podmiot sam musi sobie radzić i wypracowywać własne procedury. Dostaje pacjentów i zadania do wykonania, ale nie ma pomocy - wyjaśnia.


- Personel medyczny jest już wyczerpany i czuje się pozostawiony sam sobie. Nie ma żadnego wsparcia ze strony rządu. A to przekłada się oczywiście również na sytuację pacjentów. Mimo, że robimy co możemy, system się już praktycznie zawalił albo zawali się za chwilę. I już nie będzie czego zbierać - mówi Pisula. - Mamy hasło, że leczymy mimo wszystko, ale poziom poczucia beznadziei i bezsilności jest tak wysoki, że pojawiają się głosy o proteście - przewodniczący Porozumienia Rezydentów nie kryje rozgoryczenia.

Źródło: Porozumienie Rezydentów