Telemonitoring sprawdzi serce i uratuje życie

Opublikowane 25 lutego 2021
Telemonitoring sprawdzi serce i uratuje życie
W Polsce każdego roku wszczepia się kilkadziesiąt tysięcy stymulatorów serca. Liczba zabiegów stale rośnie. Kontrole urządzeń i stanu pacjentów w normalnych warunkach odbywają się cyklicznie, ale w czasie pandemii COVID-19 wielu chorych obawiało się o prawidłowy przebieg i bezpieczeństwo wizyt. Zdaniem ekspertów pacjenci objęci telemonitoringiem urządzeń wszczepialnych mogli czuć się bezpieczniej, ponieważ ta forma opieki chroniła ich przed przeoczeniem zagrażającego życiu pogorszenia stanu zdrowia.
Coraz więcej stymulatorów
W 2020 roku w całej Polsce wszczepiono około 45 tys. stymulatorów serca. Jak zaznaczają eksperci Sekcji Rytmu Serca Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego, liczba implantacji układów wspomagających pracę mięśnia sercowego każdego roku wzrasta - głównie z powodu rosnącej średniej wieku polskiego społeczeństwa. Podobnie dzieje się w innych krajach. Układy wszczepialne stosowane w elektroterapii kardiologicznej dzieją się na kilka grup w zależności od spełnianej funkcji.

Wśród wszczepialnych układów wspierających pracę serca wyróżnia się: stymulatory jedno- i  dwujamowe, stosowane u pacjentów z bradykardią czyli wolną czynnością serca, która jest odpowiedzialna za osłabienie lub utratę przytomności oraz kardiowertery i układy resynchronizujące,  stosowane u pacjentów z niewydolnością serca. Kardiowertery wszczepia się również pacjentom, którym udało się przeżyć nagłe zatrzymanie krążenia spowodowane groźnymi dla życia arytmiami – wyjaśnia dr hab. n. med. Andrzej Przybylski, prof. UR, przewodniczący Sekcji Rytmu Serca Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego.
 
Konieczne kontrole
Wszczepione pacjentom układy do terapii kardiologicznej mogą działać kilka-kilkanaście lat, ale wymagają cyklicznych kontroli. Jak wyjaśniają eksperci Sekcji Rytmu Serca PTK, kontrola stymulatora serca polega zwykle na ocenie konkretnych parametrów elektrofizjologicznych, świadczących o prawidłowym funkcjonowaniu urządzenia, takich jak między innymi napięcie baterii. Według zaleceń Europejskiej Asocjacji Zaburzeń Rytmu Serca stymulatory należy kontrolować przynajmniej raz w roku. Kardiowertery powinno się sprawdzać co 6 miesięcy, a kardiowertery i stymulatory resynchronizujące co 3 do 6 miesięcy. W początkowym okresie pandemii w wielu ośrodkach zaprzestano kontroli stymulatorów z uwagi na zbyt duże ryzyko rozprzestrzeniania się infekcji COVID-19.

W pierwszej fazie pandemii koronawirusa w ośrodkach w całej Polsce ograniczano się do pilnych interwencji kardiologicznych. Obecnie kontrole stymulatorów odbywają się jak poprzednio, ale z zachowaniem reżimu sanitarnego. Istotne, że pacjenci objęci telemonitoringiem w mniejszym stopniu odczuli niedogodności związane z brakiem dostępu do stacjonarnych kontroli stymulatorów serca – mówi dr n. med. Adam Gorlo z Kliniki Cardiovita w Suwałkach, członek Sekcji Rytmu Serca Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego.
 
Zdalna kontrola
Telemonitoring urządzeń wszczepialnych stosowanych w terapii kardiologicznej serca polega na pełnej kontroli stymulatora w oparciu o nowoczesne, ale powszechnie dostępne technologie. W zależności od funkcji urządzenia do telemonitoringu układu wszczepialnego informacje od pacjenta do lekarza są przesyłane poprzez sieć GSM lub Internet. Niektóre technologie pozwalają dziś na kontrolę stymulatora serca nawet przez smartwatch.

Z pewnym przybliżeniem można powiedzieć, że pacjenci objęci telemonitoringiem są pod opieką medyczną przez 24 godziny na dobę. Telemonitoring pozwala skontrolować nie tylko implantowany układ, ale także stan pacjenta. Chory może przesłać raport do ośrodka zawsze wtedy, kiedy czuje, że dzieje się coś niepokojącego. Centrum telemonitoringowe sprawdza i uspokaja pacjenta, że nie dzieje się nic złego lub w razie potrzeby instruuje go, aby niezwłocznie zgłosił się do szpitala. Istnieje mnóstwo publikacji naukowych, w których wykazano wyższość telemonitoringu nad tradycyjną kontrolą stymulatorów serca. Z pewnością jest to forma bardzo pomocna w opiece kardiologicznej, zwłaszcza w trudnych warunkach pandemii COVID-19 – mówi dr n. med. Adam Gorlo.
 
Na ratunek życiu
Rutynowe wizyty kontrolne układów wszczepialnych odbywają się według planu, ale w przypadku wystąpienia zdarzenia niepożądanego informacja o tym zdarzeniu dociera do lekarza w zależności od stopnia zagrożenia zdrowia lub życia pacjenta pilnie - drogą mailową lub poprzez SMS.

W przypadku tak zwanych zdarzeń prodromalnych, to jest takich, które poprzedzają wystąpienie sytuacji, w której życie i zdrowie pacjenta są zagrożone, w zasadzie tylko telemonitoring pozwala zapobiec niebezpieczeństwu. Kluczowy jest czas reakcji. Bez alertu ze strony układu do telemonitoringu to znacznie trudniejsze. Sam pacjent może zbagatelizować swoje objawy, próbować „przechodzić” atak. To sytuacje, w których telemonitoring realnie ratuje ludzkie życie – tłumaczy prof. Andrzej Przybylski.

Zdaniem ekspertów zarówno telemonitoring urządzeń wszczepialnych, jak i telemedycyna w ogóle, to przyszłość opieki medycznej. Odpowiednio dopracowane algorytmy postępowań pozwalają stawić czoło dysproporcji pomiędzy liczbą lekarzy i personelu medycznego w obliczu lawinowo wzrastającej liczby porad medycznych. Korzyści, jakie wynikają z telemonitoringu, to zdaniem kardiologów przede wszystkim efektywność i dostępność opieki medycznej. Telemonitoring urządzeń wszczepialnych jest jednym z tematów podejmowanych w ramach ogólnopolskiej kampanii edukacyjnej pn. „TeleSERCE – Serce pod kontrolą”.

Potrzebny większy dostęp
Dostęp do telemonitoringu w Polsce mają dziś głównie pacjenci z dużych ośrodków kardiologicznych, objęci badaniami klinicznymi oraz pacjenci leczący się poza systemem Narodowego Funduszu Zdrowia.

W większości krajów europejskich dostęp do telemonitoringu jest nieporównywalnie większy. W USA jest to podstawowa forma opieki nad pacjentami z wszczepionym stymulatorem serca. Warto, by także w Polsce ta forma opieki nad pacjentami z układami wszczepialnymi wspomagającymi pracę serca była szerzej dostępna. Zaprocentuje to większym bezpieczeństwem chorych i znaczącymi oszczędnościamimiędzy innymi wynikającymi z ponadplanowych konsultacji specjalistycznych – mówi dr n. med. Adam Gorlo.

Źrodło: materiały prasowe