Osoby z niepełnosprawnością potrzebują akceptacji społecznej i zniesienia barier infrastrukturalnych
Opublikowane 23 czerwca 2022Zapraszamy do obejrzenia i przeczytania wywiadu z Adamem Dąbrowskim z Karkonowskiego Sejmiku Osób Niepełnosprawnych (KSON), który opowiada o swojej historii, o tym jak trafił pod skrzydła KSON, jak obecnie wspólnie z KSON pomaga innym oraz barierach i potrzebach dla osób z niepełnosprawnościami w życiu codziennym.
Panie Adamie jak trafił Pan pod skrzydła Karkonowksiego Sejmiku Osób Niepełnosprawnych?
Moja historia z KSON zaczęła się 2 lata temu, jestem obecnie 4 lata po wypadku i przyszedł taki moment kiedy stwierrdziłem , że już za dużo siedzenia w domu, czas na aktywizację na nowo i tak z przyjaciółką przechodziliśmy obok Karkonoskiego Sejmiku Osób Niepełnosprawnych - wcześniej nie miałem pojęcia, że taka instytucja w ogóle działa w naszej okolicy - przechodziliśmy obok z koleżanką i powiedziałem „chodź zobaczymy może uda się jakąś pracę znaleźć czy coś może podpowiedzą”. I tak po wizycie, już wyszedłem z dokumentami zatrudnieniowymi na staż i tak historia się ciągnie już ponad 1,5 roku.
Panie Adamie a jakie są główne bariery dla osób niepełnosprawnych, zarówno te fizyczne i psychospołeczne. Co należy zrobić, aby ułatwić życie osobom niepełnosprawnym w Polsce?
Przede wszystkim myślę, że tutaj taką bardzo graniczną barierą są bariery architektoniczne. Wiele ludzi nie ma możliwości wyjścia z domu. Ja na przykład nie mam możliwości powrotu do domu, ponieważ mam do pokonania ponad 10 schodów, których sam nie jestem w stanie pokonać i niestety muszę czekać na to aż mi ktoś pomoże. O tyle dobrze mam że ja, sam jestem w stanie zjechać sobie po tych schodach na wózku, więc mogę wyjść, ale wiele osób siedzi po prostu w domach w zamknięciu, bo no nie mają pomocy, nie mają wsparcia np. ze strony przyjaciół znajomych aby dalej działać w tym świecie. Siedzenie i patrzenie na świat przez okno niestety niszczy naszą głowę. Nie jest to tak że myślimy sobie że będzie wszystko dobrze i tak się stanie. Wszystko się dzieje podświadomie, "zamyka nam się umysł" i coraz bardziej się dołujemy. Jeżeli wyjdziemy z domu to jednak mamy kontakt z ludźmi, z otoczeniem i człowiek się czuje inaczej.
Takim drugim problemem, dla mnie jako osoby niepełnosprawnej, jest brak akceptacji ze strony różnych środowisk. Nie uczymy społeczeństwa jak postępować z osobami niepełnosprawnym. Nadal większość ludzi osoby niepełnosprawne uważa za jakieś "trędowate" i że niepełnosprawnością można się zarazić.... Ja wychodząc z domu mam wrażenie, że każdy się na mnie patrzy na ulicy, dla mnie to jest zjawisko nie do przyswojenia, gdzie każdy zwraca uwagę na osobę niepełnosprawną. Chociaż żyjemy w takich czasach że osób niepełnosprawnych spotyka się coraz więcej, to nadal brakuje nauki i uświadamiania przez rodziców i szkołę - dzieci wytykają palcami osoby niepełnosprawne. A wystarczyłoby powiedzieć kilka słów, że taki jest świat, każdemu może się cos przydarzyć i dzieci inaczej będą na to patrzyły, jednak wiele rzeczy wynosi się z domu i ze szkoły.
Takim drugim problemem, dla mnie jako osoby niepełnosprawnej, jest brak akceptacji ze strony różnych środowisk. Nie uczymy społeczeństwa jak postępować z osobami niepełnosprawnym. Nadal większość ludzi osoby niepełnosprawne uważa za jakieś "trędowate" i że niepełnosprawnością można się zarazić.... Ja wychodząc z domu mam wrażenie, że każdy się na mnie patrzy na ulicy, dla mnie to jest zjawisko nie do przyswojenia, gdzie każdy zwraca uwagę na osobę niepełnosprawną. Chociaż żyjemy w takich czasach że osób niepełnosprawnych spotyka się coraz więcej, to nadal brakuje nauki i uświadamiania przez rodziców i szkołę - dzieci wytykają palcami osoby niepełnosprawne. A wystarczyłoby powiedzieć kilka słów, że taki jest świat, każdemu może się cos przydarzyć i dzieci inaczej będą na to patrzyły, jednak wiele rzeczy wynosi się z domu i ze szkoły.
Tak to prawda. Zdecydowanie, edukacja od najmłodszych lat prawda?
Edukujemy w wielu innych, czesto mniej przydatnych sprawach, a takie kwestie życia codziennego odkładamy, myślimy , że to samo przyjdzie, a jednak nasze społeczeństwo nie jest takie żeby samo sie uczyło.
Jak KSON zmienia życie beneficjentów - osób niepełnosprawnych? Jak to też wyglądało w Pana przypadku?
Pierwszym takim przykładem jest wsparcie psychologa. Karkonoski Sejmik Osób Niepełnosprawnych prowadzi porady psychologiczne nieodpłatnie więc w tej swerze wiele się zmieniło i praca z psychologiem pokazała mi jak żyć ze swoimi problemami i nie przejmować się światem zewnętrznym, który nas nadal wytyka palcami. KSON prowadzi wiele projektów, na chwilę obecną są 3 projekty zatrudnieniowe dla osób z niepełnosprawnościami, dając dużą możliwość aktywizacji zawodowej. Ja akurat jestem z zawodu hotelarzem, gdzie po wypadku nie miałem możliwości świadczenia usług hotelarskich. Na wózku inwalidzkim jest to bardzo utrudnione, dlatego się przebranżowiłem i podjąłem zatrudnienie w Karkonoskim Sejmiku. Ponadto KSON pomaga finansowo. Wiemy, że osoby z niepełnosprawnościami mają dużo wydatków, nie tylko na leczenie i leki. Każdy grosz się przydaje, a Karkonoski Sejmik prowadząc staże ma do zaoferowania bardzo dogodne warunki dla osób z niepełnosprawnościami. Ja, dzięki zarobionym środkom miałem możliwość możliwość dalszego leczenia.
A jakiego wsparcia na co dzień potrzebują osoby z niepełnosprawnościami?
Dużą rolę odgrywa nasze otoczenie najbliższe czyli rodzina, znajomi, przyjaciele. Mi bardzo pomogli przyjaciele. Oni mnie namawiali na wyjście z domu, oni mnie wyciągali, zabierali na początku na różnego rodzaju wycieczki, bo w momencie kiedy wsiadłem na wózek inwalidzki dla mnie każde wyjście było barierą. Nie wyobrażałem sobie jak gdzies dojadę, gdzie się załatwię, a dzięki przyjaciołom tym najbliższym, nie było czegoś takiego że nie damy rady. Musimy dać radę, spróbujmy. Dzięki przyciołom i rodzinie jesteśmy w stanie pokonać wiele przeszkód, nawet takich które wydają się niemożliwe do pokonania.
A jak uwierzyć w siebie, by wrócić na rynek pracy, w strefę towarzyską, społeczną po utracie pełnej sprawności fizycznej? To jest trudne jak Pan mówił.
Bardzo trudne, jak najbardziej początki były takie że ja siedziałem i płakałem sam. Wiadomo jak to życie z dnia na dzień się potrafi zmienić, ale myślę że wiele siedzi u nas w głowie. Nie możemy się przede wszystkim poddawać i nie rozmyślać o tym co będzie, o barierach których nie pokonamy. Nie możemy tak myśleć, musimy wierzyć w siebie i przede wszystkim iść i próbować, nie poddawać się i próbować każdego najmniejszego kroku, pokonać niski krawężnik, później próbować wyższy krawężnik, aż przyjdzie taka łatwość, że samemu zaczniemy wychodzić z domu, przyjdzie chęć na spotkania towarzyskie, nie tylko ze znajomymi ale z ludźmi po prostu na jakiś imprezach masowych.
Jak edukować społeczeństwo pod kątem rozumienia niepełnosprawności?
Mówić że niepełnosprawność nie jest covidem, że nie zaraża. Wielu ludzi boi się udzielić pomocy czy nawet porozmawiać z taką osobą. Dawniej osoby niepełnosprawne po prostu były zamykane w domu do widzenia szlaban zamknięty i człowiek nie istniał. Dzisiaj jest to już coraz mniej spotykane, że osoby z niepełnosprawnościami siedzą w domu, chyba że bariery architektoniczne są nie do przejścia. Przede wszystkim trzeba pokazywać ludziom, że są osoby z niepełnosprawnościami to ludzie tak samo normalni jak wszyscy dookoła, tylko mają pewne dysfunkcje. Mój mózg i myślenie sie nie zmieniło, nie ruszam tylko nogami, więc jestem dalej tą samą osobą, a po wypadku wielu znajomych się odsunęło. Dlatego trzeba edukowac, w szkołach klasy koedukacyjne są dobrym rozwiązaniem.
rozmawiała: Joanna Zagrajek, redakcja Medicalpress
rozmawiała: Joanna Zagrajek, redakcja Medicalpress
Autor:
Redakcja MedicalPress