Ochrona zdrowia na wyborczym świeczniku - podsumowanie

Opublikowane 29 czerwca 2020
Ochrona zdrowia na wyborczym świeczniku - podsumowanie
Usprawnienie działania systemu ochrony zdrowia od lat dominuje kampanie wyborcę w Polsce. Wieczne niedofinansowanie i bliskość wszystkim wyborcom czyni zeń naturalny temat dla rządzących in spe. Z uwagi na trwającą epidemię temat dobrostanu zdrowotnego obywatelek i obywateli stał się ważniejszy niż kiedykolwiek. Podsumowujemy deklaracje kandydatów na prezydenta dot. zdrowia Polaków, które padły do I tury wyborów.
Choć kandydaci na urząd prezydenta mówili o zdrowiu chętnie, rzadko kiedy za słowami stała konkretna wizja. Niemal wszyscy zgadzali się odnośnie konieczności zwiększenia nakładów na zdrowie, znakomita większość kandydatów nie przedstawiła jednak ani specyficznych źródeł finansowania, ani propozycji spójnych reform systemowych.

Zważywszy, że kształtowanie polityki zdrowotnej państwa nie jest rolą prezydenta braki te można by wybaczyć. Kampania prezydencka w Polsce tradycyjnie jednak pomija faktyczne kompetencje urzędu. Można zatem śmiało stwierdzić – ochrona zdrowia posłużyła za grunt pod typowo kampanijne obietnice, nie zapowiada się jednak, aby którykolwiek z kandydatów potrafił po wygranej podjąć realne działania służące jej poprawie.

Braki kadrowe i niskie płace w sektorze zdrowia, jako podstawowy obszar wymagający poprawy w Polsce, znalazł swoje odzwierciedlenie w obietnicach wyborczych niemal wszystkich głównych kandydatów. Choć wprost chęć podniesienia płac i przeprowadzenia reform kadrowych przedstawili jedynie Rafał Trzaskowski, Szymon Hołownia i Władysław Kosiniak-Kamysz, to pośrednio, mówiąc o sytuacji przedstawicielek i przedstawicieli zawodów medycznych w czasie epidemii, wsparcie dla nich wyrażała większość kandydatów.

Świadectwem trudnej sytuacji w systemie jest również przejawiana przez Andrzeja Dudę i Władysława Kosiniaka-Kamysza chęć dywersyfikacji sposób finansowania ochrony zdrowia. Choć zapewne ze względu na trwającą epidemię żaden z głównych kandydatów nie zaproponował nawet fragmentarycznej prywatyzacji systemu, to dwaj wyżej wymienieni zaproponowali powstanie alternatywnych dla tradycyjnych sposobów dysponowania środkami w ochronie zdrowia.

Andrzej Duda na niecały tydzień przed pierwszą turą złożył projekt ustawy tworzącej Fundusz Medyczny, będący niejako pokłosiem przeznaczenia przez rząd i prezydenta środków na TVP, zamiast na proponowaną przez opozycję onkologię. Fundusz Medyczny zgodnie z zapisami projektu wprowadzałby specyficzne rozwiązania systemowe, jednak jego głównym i najbardziej medialnym celem byłoby zasilenie ochrony zdrowia dodatkowym strumieniem blisko 3 mld zł rocznie.

Tymczasem Władysław Kosiniak-Kamysz w ramach znajdywania alternatywnych możliwości dysponowania dodatkowymi środkami, zaproponował przekształcenie Polskiej Fundacji Narodowej na Polską Fundację Ochrony Zdrowia, której celem miałoby być głównie wspieranie zbiórek publicznych na leczenie, szczególnie w obszarze chorób rzadkich.

Niewątpliwie rytm zdrowotnym obietnicom wyborczym nadała trwająca epidemia. Stąd ważnym tematem, dotychczas poruszanym głównie przez ugrupowania lewicowe w Polsce, stała się niezależność od zagranicznych systemów, głównie w kontekście azjatyckiej produkcji leków. Wsparcie krajowych producentów zadeklarowali Andrzej Duda i Władysław Kosiniak-Kamysz. Rola profilaktyki, na którą uwagę zwracają liczne ekspertki i eksperci systemu ochrony zdrowia również wiodła prym wśród obietnic. Jej wzmocnienie w swoich programach wyborczych zaproponowali Szymon Hołownia i Rafał Trzaskowski.

Tematy podejmowane przez głównych kandydatów dotykają największych bolączek systemu. Niedofinansowanie, braki kadrowe, trudna sytuacja finansowa polskich szpitali oraz dostęp do leczenie i świadczeń. Są to problemy, z którymi przyszły prezydent niezależnie od możliwości podejmowania inicjatywy ustawodawczej, czy kreowania ciał doradczych, będzie musiał się mierzyć przez kolejne pięć lat – nawet jeśli tylko w ramach zarządzania kryzysem wizerunkowym. W tym kontekście największe ryzyko podejmuje urzędujący prezydent.

Andrzej Duda ze wsparciem swojej rządzącej partii jest, a będzie zapewne w znacznie wyższym stopniu faktycznie rozliczany ze złożonych obietnic. Reszta kandydatów w przypadku wygranej, nie będzie mogła być w pełni rozliczona z realizacji swoich programów tak długo, jak u władzy utrzyma się Prawo i Sprawiedliwość.