Antybiotyk - to nie panaceum na wszystkie choroby infekcyjne

Opublikowane 06 września 2023
Antybiotyk - to nie panaceum na wszystkie choroby infekcyjne
Od 1 września dzieci i młodzież mogą korzystać z bezpłatnych leków, które znajdują się na najnowszej liście refundacyjnej. Są tam też antybiotyki, których użycie wzrośnie najpewniej w najbliższym sezonie infekcyjnym. Specjaliści ostrzegają, by nie traktować tej grupy leków jako panaceum na wszystkie choroby. W gabinecie lekarz ma coraz więcej narzędzi do oceny klinicznej pacjenta. Dowiedz się więcej.
Zasady racjonalnej antybiotykoterapii przypomniała konsultant krajowa w dziedzinie medycyny rodzinnej dr hab. n. med. Agnieszka Mastalerz-Migas, prof. Uniwersytetu Medycznego im. Piastów Śląskich we Wrocławiu. Podczas webinaru przygotowanego przez Polskie Towarzystwo Medycyny Rodzinnej zaznaczyła, że pewnie ze strony niektórych rodziców pojawi się presja, by przepisywać antybiotyki praktycznie przy większości infekcji, skoro są bezpłatne.

„Pamiętajmy, że to na lekarzach spoczywa odpowiedzialność za prawidłowe ordynowanie leków, w tym antybiotyków. Nie włączamy antybiotykoterapii na życzenie pacjenta, w tym przypadku rodziców pacjenta” - podkreśliła specjalistka.

Równocześnie zauważyła, że 90 proc. infekcji górnych dróg oddechowych wywołanych jest przez wirusy, a nie bakterie, więc w zdecydowanej większości przypadków antybiotyk nie jest wskazany.

„Zatem u 90 pacjentów na stu, których przyjmiemy z infekcją nosa, gardła, zatok, tchawicy, oskrzeli, będą to infekcje wirusowe, a zatem u takich pacjentów nie będziemy stosować antybiotyku, bo jak wiadomo antybiotyk nie działa osłonowo, nie zapobiega nadkażeniu bakteryjnemu, wręcz przeciwnie - może mu sprzyjać w sytuacji, gdy zastosujemy go za wcześnie” - wyjaśniła dr Mastalerz-Migas.

Argumenty w rękach lekarza

W tej chwili specjalistom powinno być łatwiej przekonać też pacjenta do tego, że nie potrzebuje antybiotyku, bowiem lekarz oprócz oceny objawów (stanu klinicznego) może w diagnostyce wykorzystać testy, które wskazują na rodzaj infekcji. W tym sezonie ma do dyspozycji narzędzia:

  • CRP - szybki test ilościowy u dzieci, które nie ukończyły 6 lat 
  • Strep-test
  • Testy combo 3w1: grypa/COVID19/RSV

„Te testy wspomagają nas w podejmowaniu decyzji. Pomagają  również w edukacji pacjentów, bo pokazują nijako czarno na białym, że infekcja jest wirusowa” - podkreśliła konsultantka krajowa ds. medycyny rodzinnej.

CRP - szybki test ilościowy

Badanie to jest finansowane przez Narodowy Fundusz Zdrowia, gdy pacjent nie ukończył 6 lat. Test pokazuje dokładnie wartość CRP (białko C-reaktywne). Jest to białko ostrej fazy wydzielane wtedy, gdy mamy do czynienia ze stanem zapalnym. Tak naprawdę CRP może być podwyższone zarówno w infekcjach wirusowych, bakteryjnych, jak i w chorobach autoimmunologicznych i nowotworowych.

Niemniej jednak - jak wyjaśniła prof. Mastalerz-Migas - u dzieci występuje stosunkowo niewiele chorób autoimmunologicznych czy  nowotworowych, a więc ryzyko, że wartość CRP jest podwyższona właśnie z powodu tych chorób jest „relatywnie niewielkie”. Zawsze też konieczne jest badanie i ocena stanu klinicznego pacjenta.

„To jest test, który zawsze oczywiście korelujemy ze stanem klinicznym pacjenta, ale jeśli mamy CRP poniżej 10 mg/L to właściwie prawdopodobieństwo, że jest to ostra infekcja bakteryjna jest naprawdę bliskie zeru. Oczywiście może to być bardzo wczesny etap (takiej  infekcji - przyp. red.) i na przykład u części dzieci potrzebna będzie kontrola i ocena dynamiki tego parametru”- podkreśliła ekspertka.

Jednocześnie zaznaczyła, że nie można wykluczyć, że wirus spowoduje także podwyższenie wartości tego białka do kilkudziesięciu jednostek. 

„Także jeśli dziecko ma CRP rzędu 50 mg/L czy 60 mg/L to też nie musi oznaczać, że ma infekcję bakteryjną. Natomiast jeśli CRP przekracza 100 mg/L to prawdopodobieństwo, że jest to infekcja bakteryjna jest dosyć duże. I jeżeli mamy niemowlę z takim wynikiem, to warto rozważyć nawet hospitalizację” - powiedziała prof. Mastalerz-Migas.

Strep-test - do wykrywania anginy

Ekspertka przypomniała, że infekcje gardła są najczęstszą przyczyną błędnie włączanej antybiotykoterapii. Tylko 10 proc . z nich stanowią infekcje bakteryjne, a 90 proc. z nich  wywołuje paciorkowiec A.

„Strep-test jest testem jakościowym, który służy do wykluczenia bądź potwierdzenia etiologii paciorkowcowej. Oczywiście jak każdy test, nie ma stuprocentowej specyficzności i czułości, więc u niektórych pacjentów mogą nam pozostać wątpliwości” - zaznaczyła prof. Mastalerz-Migas.

Podkreśliła, że gdy pacjent przychodzi z infekcją gardła potrzebne jest też określenie w jakim stopniu występują u niego objawy kliniczne. Do tego wykorzystuje się skalę Centrora/McIsaaca i przydziela punkty za określone objawy (zero lub jeden, a za wiek powyżej 45 lat odejmuje jeden punkt). Maksymalnie pacjent może otrzymać 5 punktów.

Do ocenianych objawów należy kolejno: 

  • gorączka powyżej 38 st. C
  • brak kaszlu
  • powiększenie węzłów chłonnych szyi
  • nalot na migdałkach
  • wiek.  

Najczęściej dopiero przy czterech punktach można podejrzewać anginę i rozważyć włączenie antybiotyku.

Test combo

Test antygenowy w kierunku grypy/COVID-19/RSV można wykonać przede wszystkim u pacjenta z podejrzeniem infekcji wirusowej i z grupy podwyższonego ryzyka lub u pacjenta, który ma nasilone objawy. W przypadku grypy i COVID-19 można zastosować leczenie objawowe, w przypadku RSV takiego leczenia nie ma. Już sam dodatni wynik testu, czyli wskazanie, że pacjent z dużym prawdopodobieństwem jest zainfekowany konkretnym wirusem wpływa na decyzję o zastosowaniu odpowiedniej terapii.

 „Już sama informacja, że mamy do czynienia z którąś z tych chorób ma istotne znaczenie, bo pacjent będzie się izolował. Powinien dostać takie zalecenie. Po drugie jeśli ma tego rodzaju infekcję wirusową to antybiotyku nie włącza się” - przypomniała lekarka.

Zaznaczyła, że wykonywanie testów nie tylko pozwala postawić trafniejszą diagnozę, ale także jest argumentem w rozmowie z pacjentem, który „domaga się antybiotyku”.

„Testy dają nam potwierdzenie naszych słów. Wypisywanie antybiotyków na wszelki wypadek, na zapas jest działaniem nie tyle niepotrzebnym, co szkodliwym” - podsumowała.

Źródło: Serwis Zdrowie