Pierwszy w Polsce przeszczep płuc pacjenta po infekcji Covid-19

Opublikowane 07 września 2020
Pierwszy w Polsce przeszczep płuc pacjenta po infekcji Covid-19
Przeszczep płuc u chorego na Covid-19 wspólny wysiłek lekarzy z Krakowa, Tychów i Zabrza. I drugi taki przypadek na świecie - mówił dziś prof. Marian Zembala, dyrektor Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu. W poniedziałek 7 września pacjent wraca do domu.

Chirurdzy ze Sląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu z sukcesem przeszczepili płuca u chorego na Covid-19 ratownika medycznego.

Jak informuje portal zabrze.naszemiasto.pl - 50- letni, w pełni sił mężczyzna, najpierw trafił do jednoimiennego szpitala w Tychach. Tam okazało się, że wirus koronawirusa jest wyjątkowo złośliwy i niszczy systematycznie płuca. Próbą ratunku było zastosowanie w krakowskim szpitalu ECMO, urządzenia zwanego sztucznymi płucami. Niestety i ta metoda, mimo wysiłków lekarzy nie przyniosła poprawy zdrowia mężczyzny.

Chirurdzy ze Śląskiego Centrum Chorób Serca uznali, że jedynym ratunkiem będzie przeszczep płuc. Kilka dni przed zabrzańską operacją podobny zabieg, o którym mówił cały świat, przeprowadzono w Stanach Zjednoczonych. U nas trzeba było poczekać tylko na dawcę. I tu znów pacjentowi sprzyjało szczęście, bo dawca się znalazł.

- Nasz zabieg uda się bardzo dobrze. Pacjent w poniedziałek wychodzi do domu. Chciałbym podkreślić wyjątkowo dobrą współpracę trzech ośrodków, co przyczyniło się do medycznego sukcesu - wyjaśnia prof. Zembala. - Mimo covidu i związanych z nim trudności udało się w naszym ośrodku w tym czasie przeprowadzić 1183 zabiegi, w tym skomplikowane przeszczepy.


- Pacjent został podłączony do ECMO w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie. Gdy tylko koledzy powiedzieli nam, po wykonaniu testu, że pacjent nie ma już koronawirusa, mogliśmy go przetransportować do nas. Przez całą operację był wspomagany przez ECMO
- mówi prof. Marek Ochman ze Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zarzbu.


Tak ciężkie powikłania jak u tyskiego ratownika zdarzają się bardzo rzadko. Zwykle koronawirus nie dewastuje nieodwracalnie płuc. Ale literatura medyczna od czasu pandemii odnotowała już kilka takich przypadków.

Jak dodaje prof. Ochman, ratownik był w pełni sił, zdrowym 50-letnim człowiekiem, a zatem nie zaliczał się do grupy ryzyka. Prof. Ochman apeluje, aby nie lekceważyć wirusa i przestrzegać wszystkich zaleceń sanitarnych. - Wszyscy, bez względu na wiek i stan zdrowia musimy bardzo uważać, bo jak widać nawet młodym, zdrowym osobom ta choroba może uszkadzać płuca w sposób nieodwracalny i wyjątkowo dramatyczny.


Źródło: zabrze.naszemiasto.pl
Foto: 
wavebreakmedia_micro