Światowy Dzień Wcześniaka – jak hałas kształtuje życie tych, którzy dopiero się urodzili?
Opublikowane 18 listopada 2025Wcześniak słyszy świat inaczej. Dziecko urodzone przedwcześnie opuszcza środowisko o niemal stałym, filtrowanym widmie dźwięków, na który składa się rytm serca matki, jednostajny szum krwi oraz miękkie brzmienie głosu przenikającego przez płyn owodniowy. Jego intensywność jest przytłumiona w formie kojącej, przewidywalnej, niskoczęstotliwościowej. Po urodzeniu maluch trafia jednak do świata, w którym dźwięk już nie jest tłem, lecz siłą, która kształtuje jego biologię. Co wiemy na temat hałasu na intensywnej terapii noworodków, w którym każdy oddech, każdy ruch i każda decyzja mają znaczenie?
Wciąż zbyt mało mówi się o tym, jak duże znaczenie w życiu przedwcześnie urodzonego dziecka ma każdy decybel. Prawda jest taka, że w sali pełnej monitorów, respiratorów i pomp infuzyjnych zwyczajnie panuje hałas. A to on – obok niedojrzałych płuc i zbyt kruchego układu nerwowego – może zdecydować o tym, z jakim mózgiem, słuchem i potencjałem rozwojowym wcześniak wyjdzie ze szpitala.
– Wcześniaki są szczególnie wrażliwe na dźwięki o wysokim natężeniu i zmiennym charakterze. Hałas wpływa na ich narząd słuchu i na całe funkcjonowanie organizmu – od oddychania po rytm snu – mówi Monika Sadłowska z Ecophon Saint-Gobain, od lat zajmująca się akustyką przestrzeni medycznych. Jej zdanie oddaje sedno problemu, który pozostaje w cieniu sprzętu, procedur i technologii.
Cisza w łonie matki chroni, hałas po urodzeniu zmienia wszystko
Środowisko, w którym powinno dojrzewać ucho dziecka, to świat płynu owodniowego, biologicznego wytłumienia i miękkich, przewidywalnych dźwięków. W badaniach określa się je jako środowisko o niewielkiej zmienności bodźców i dominacji niskich częstotliwości. To w takich warunkach dojrzewa narząd Cortiego, jeden z najbardziej delikatnych elementów ludzkiej anatomii.
Wcześniak trafia natomiast w przestrzeń akustyczną, która z perspektywy rozwojowej jest dla niego drastycznie obca. Eksperci opisują tę zmianę jako przejście z biologicznie znajomych dźwięków o niskim natężeniu do głośnego i nieprzewidywalnego środowiska szpitalnego, które nie tylko obciąża układ nerwowy, ale również modyfikuje tempo dojrzewania mózgu.
– Charakterystyka dźwięku na oddziałach neonatologicznych jest specyficzna. Nie chodzi o jednostajny szum. W badaniach opisuje się ją jako środowisko o dużej zmienności, gdzie natężenie potrafi skakać w górę i w dół. W ułamkach sekund pojawiają się nagłe, ostre sygnały, a tło – choć stałe – bywa zbyt intensywne. To znacząco różni się od świata prenatalnego, w którym przewidywalność bodźca jest równie ważna, jak jego natężenie – zaznacza Monika Sadłowska. – Wcześniaki reagują nie tylko na głośne dźwięki, ale przede wszystkim na te nagłe, przerywane, o charakterze alarmu. To one powodują skoki tętna, zaburzenia oddychania i zakłócenia snu – dodaje.
Co tak naprawdę słyszy wcześniak?
Źródła hałasu na oddziale są dobrze znane neonatologom, ale rzadko budzą zainteresowanie opinii publicznej. Starsze inkubatory osiągały wewnątrz 60–70 dB, co odpowiada głośności odkurzacza. Nowsze konstrukcje są cichsze – 45–50 dB, a w najlepszych modelach około 40 dB. Resuscytatory noworodkowe są praktycznie bezgłośne, respiratory generują jednostajny szum, natomiast rury doprowadzające gazy potrafią wytwarzać krótkie, nieregularne „bzyczenia”. Wentylacja nieinwazyjna przy wysokich przepływach osiąga około 50 dB, wentylacja inwazyjna bywa cichsza, ale to nie ona dominuje w profilu akustycznym oddziału.
Stresogenne są również alarmy pomp infuzyjnych – nagłe, przerywane, zaprojektowane tak, by zwracać uwagę dorosłych. Nie projektowano ich z myślą o układzie nerwowym 900-gramowego dziecka.
– Wcześniaki są szczególnie wrażliwe na dźwięki o wysokim natężeniu i zmiennym charakterze. Hałas wpływa na ich narząd słuchu i na całe funkcjonowanie organizmu – od oddychania po rytm snu – mówi Monika Sadłowska z Ecophon Saint-Gobain, od lat zajmująca się akustyką przestrzeni medycznych. Jej zdanie oddaje sedno problemu, który pozostaje w cieniu sprzętu, procedur i technologii.
Cisza w łonie matki chroni, hałas po urodzeniu zmienia wszystko
Środowisko, w którym powinno dojrzewać ucho dziecka, to świat płynu owodniowego, biologicznego wytłumienia i miękkich, przewidywalnych dźwięków. W badaniach określa się je jako środowisko o niewielkiej zmienności bodźców i dominacji niskich częstotliwości. To w takich warunkach dojrzewa narząd Cortiego, jeden z najbardziej delikatnych elementów ludzkiej anatomii.
Wcześniak trafia natomiast w przestrzeń akustyczną, która z perspektywy rozwojowej jest dla niego drastycznie obca. Eksperci opisują tę zmianę jako przejście z biologicznie znajomych dźwięków o niskim natężeniu do głośnego i nieprzewidywalnego środowiska szpitalnego, które nie tylko obciąża układ nerwowy, ale również modyfikuje tempo dojrzewania mózgu.
– Charakterystyka dźwięku na oddziałach neonatologicznych jest specyficzna. Nie chodzi o jednostajny szum. W badaniach opisuje się ją jako środowisko o dużej zmienności, gdzie natężenie potrafi skakać w górę i w dół. W ułamkach sekund pojawiają się nagłe, ostre sygnały, a tło – choć stałe – bywa zbyt intensywne. To znacząco różni się od świata prenatalnego, w którym przewidywalność bodźca jest równie ważna, jak jego natężenie – zaznacza Monika Sadłowska. – Wcześniaki reagują nie tylko na głośne dźwięki, ale przede wszystkim na te nagłe, przerywane, o charakterze alarmu. To one powodują skoki tętna, zaburzenia oddychania i zakłócenia snu – dodaje.
Co tak naprawdę słyszy wcześniak?
Źródła hałasu na oddziale są dobrze znane neonatologom, ale rzadko budzą zainteresowanie opinii publicznej. Starsze inkubatory osiągały wewnątrz 60–70 dB, co odpowiada głośności odkurzacza. Nowsze konstrukcje są cichsze – 45–50 dB, a w najlepszych modelach około 40 dB. Resuscytatory noworodkowe są praktycznie bezgłośne, respiratory generują jednostajny szum, natomiast rury doprowadzające gazy potrafią wytwarzać krótkie, nieregularne „bzyczenia”. Wentylacja nieinwazyjna przy wysokich przepływach osiąga około 50 dB, wentylacja inwazyjna bywa cichsza, ale to nie ona dominuje w profilu akustycznym oddziału.
Stresogenne są również alarmy pomp infuzyjnych – nagłe, przerywane, zaprojektowane tak, by zwracać uwagę dorosłych. Nie projektowano ich z myślą o układzie nerwowym 900-gramowego dziecka.
Poziomy hałasu w zamkniętym inkubatorze. Źródło: Lehman I, Królak-Olejnik B., „Dźwięk na oddziale intensywnej terapii i jego wieloaspektowy wpływ na rozwój noworodka”, Postępy Neonatologii, 2019;25(2)
Drugą warstwę hałasu tworzy sam człowiek. Pomiary poziomów hałasu wewnątrz inkubatora wykazują, że rozmowa przy inkubatorze to 55–67 dB, śmiech – do 85 dB, kaszel – 74 dB. Dynamiczne zamknięcie szuflady daje 89 dB, odłączanie gazów medycznych – 102 dB (Lehman I. i Królak-Olejnik B., Postępy Neonatologii, 2019). Te liczby rzadko robią wrażenie na dorosłych, którzy mogą bez trudu obniżyć swój własny próg wrażliwości. Ale dla wcześniaka każdy taki bodziec jest sygnałem alarmowym. W jego świecie dźwięk nie jest informacją – jest zakłóceniem.
Problem nie tylko w Polsce
Problem nie dotyczy wyłącznie polskich oddziałów. W kanadyjskim badaniu z 2022 roku poziom hałasu w oddziałach neonatologicznych wynosił średnio 58,2 dB w dzień, 53,6 dB wieczorem i 54,5 dB w nocy. Maksymalne wartości sięgały 83,5 dB, czyli tyle, ile ruchliwa ulica. Przez 90 procent czasu poziom dźwięku przekraczał rekomendowane 45 dB – wartość wskazaną przez Amerykańską Akademię Pediatrii jako granica bezpieczna dla rozwijającego się układu słuchu.
Najgłośniejsze momenty były zawsze związane z tymi samymi czynnikami: alarmami pomp, pracą respiratorów, wentylacją nieinwazyjną i ruchem personelu. Badacze zwracają uwagę na coś jeszcze – im więcej osób przebywało w sali, tym więcej było hałasu. To nie przypadek, lecz architektura akustyczna, która wzmacnia i odbija dźwięk, zamiast go tłumić.
Konsekwencje są jednak wielowymiarowe. Wcześniaki są nawet dziesięć razy bardziej narażone na uszkodzenie słuchu niż dzieci urodzone o czasie. Krytycznym progiem, po którego przekroczeniu rośnie ryzyko uszkodzenia komórek słuchowych, jest około 80 dB. Tymczasem przypadkowe zdarzenia na oddziale osiągają ten poziom bez wysiłku.
Jednocześnie hałas wpływa nie tylko na słuch. W obszernym artykule Lehman, Królak-Olejnik (2019) opisano zaburzenia mikrostruktury istoty białej, zmniejszoną objętość określonych obszarów mózgu i obniżone możliwości poznawcze w późniejszym wieku. Dzieci narażone na dźwięki powyżej 50 dB częściej mają zakłócony rytm snu, a sen jest dla wcześniaka procesem naprawczym i neuroregeneracyjnym. Rosną poziomy kortyzolu i glukozy, zwiększa się zapotrzebowanie na tlen, pojawiają się bezdechy. To wszystko dzieje się nie dlatego, że sprzęt jest głośny, ale dlatego, że dla ultra-wrażliwego organizmu każdy nagły sygnał jest zagrożeniem.
Dźwięk może również leczyć
Ekspozycja na głos matki, bicie jej serca, niskie częstotliwości znane z życia płodowego stabilizują parametry życiowe dziecka, poprawiają saturację, pogłębiają sen, wspierają przybieranie na wadze. W badaniach opisano, że te „znane dźwięki” mogą chronić przed negatywnymi skutkami środowiska zewnętrznego. – Nie wszystkie dźwięki są czymś, co trzeba wyeliminować. Mogą stać się częścią środowiska, które można świadomie ukształtować – zaznacza Monika Sadłowska.
Najważniejszą interwencją okazuje się coś pozornie banalnego, czyli świadomość. – Kluczowe jest zrozumienie, jak hałas wpływa na rozwój wcześniaków. I równie ważne – odpowiednia akustyka pomieszczeń, materiały, które pochłaniają dźwięk i ograniczają jego odbicia – dodaje ekspertka Ecophon Saint-Gobain. Jej słowa wskazują, że rozwiązania nie wymagają rewolucji technologicznej, lecz mądrego projektowania oddziałów.
W polskich zaleceniach neonatologicznych dopuszczalny poziom dźwięku określono na 40–45 dB w dzień i 35–40 dB w nocy. Istnieją również wymagania akustyczne co do projektowania nowych i modernizowanych oddziałów intensywnej terapii, które mówią o zapewnieniu odpowiednich materiałów wytłumiających dźwięk (norma PN-B-02151-4). To nie są zalecenia abstrakcyjne, lecz parametry, które mogą zdecydować o jakości rozwoju dziecka.
W Dniu Wcześniaka wiele mówi się o cudach medycyny i sile najmniejszych. Ale prawdziwym sprawdzianem troski jest to, czy potrafimy dostrzec elementy niewidzialne – takie jak dźwięk. Hałas nie jest tylko irytującym dodatkiem do technologicznej scenerii oddziałów. Jest jednym z czynników biologicznych, który może wspierać lub zakłócać rozwój. – Cisza, ta zaprojektowana, świadoma, mądra, staje się częścią terapii. Pytanie, które warto zadać 17 listopada, brzmi więc nie tylko: ile wcześniaków udało się uratować? Brzmi również: w jakim świecie dźwięku nauczyły się żyć? – podsumowuje ekspertka.
Żródło: Komunikat Prasowy
Drugą warstwę hałasu tworzy sam człowiek. Pomiary poziomów hałasu wewnątrz inkubatora wykazują, że rozmowa przy inkubatorze to 55–67 dB, śmiech – do 85 dB, kaszel – 74 dB. Dynamiczne zamknięcie szuflady daje 89 dB, odłączanie gazów medycznych – 102 dB (Lehman I. i Królak-Olejnik B., Postępy Neonatologii, 2019). Te liczby rzadko robią wrażenie na dorosłych, którzy mogą bez trudu obniżyć swój własny próg wrażliwości. Ale dla wcześniaka każdy taki bodziec jest sygnałem alarmowym. W jego świecie dźwięk nie jest informacją – jest zakłóceniem.
Problem nie tylko w Polsce
Problem nie dotyczy wyłącznie polskich oddziałów. W kanadyjskim badaniu z 2022 roku poziom hałasu w oddziałach neonatologicznych wynosił średnio 58,2 dB w dzień, 53,6 dB wieczorem i 54,5 dB w nocy. Maksymalne wartości sięgały 83,5 dB, czyli tyle, ile ruchliwa ulica. Przez 90 procent czasu poziom dźwięku przekraczał rekomendowane 45 dB – wartość wskazaną przez Amerykańską Akademię Pediatrii jako granica bezpieczna dla rozwijającego się układu słuchu.
Najgłośniejsze momenty były zawsze związane z tymi samymi czynnikami: alarmami pomp, pracą respiratorów, wentylacją nieinwazyjną i ruchem personelu. Badacze zwracają uwagę na coś jeszcze – im więcej osób przebywało w sali, tym więcej było hałasu. To nie przypadek, lecz architektura akustyczna, która wzmacnia i odbija dźwięk, zamiast go tłumić.
Konsekwencje są jednak wielowymiarowe. Wcześniaki są nawet dziesięć razy bardziej narażone na uszkodzenie słuchu niż dzieci urodzone o czasie. Krytycznym progiem, po którego przekroczeniu rośnie ryzyko uszkodzenia komórek słuchowych, jest około 80 dB. Tymczasem przypadkowe zdarzenia na oddziale osiągają ten poziom bez wysiłku.
Jednocześnie hałas wpływa nie tylko na słuch. W obszernym artykule Lehman, Królak-Olejnik (2019) opisano zaburzenia mikrostruktury istoty białej, zmniejszoną objętość określonych obszarów mózgu i obniżone możliwości poznawcze w późniejszym wieku. Dzieci narażone na dźwięki powyżej 50 dB częściej mają zakłócony rytm snu, a sen jest dla wcześniaka procesem naprawczym i neuroregeneracyjnym. Rosną poziomy kortyzolu i glukozy, zwiększa się zapotrzebowanie na tlen, pojawiają się bezdechy. To wszystko dzieje się nie dlatego, że sprzęt jest głośny, ale dlatego, że dla ultra-wrażliwego organizmu każdy nagły sygnał jest zagrożeniem.
Dźwięk może również leczyć
Ekspozycja na głos matki, bicie jej serca, niskie częstotliwości znane z życia płodowego stabilizują parametry życiowe dziecka, poprawiają saturację, pogłębiają sen, wspierają przybieranie na wadze. W badaniach opisano, że te „znane dźwięki” mogą chronić przed negatywnymi skutkami środowiska zewnętrznego. – Nie wszystkie dźwięki są czymś, co trzeba wyeliminować. Mogą stać się częścią środowiska, które można świadomie ukształtować – zaznacza Monika Sadłowska.
Najważniejszą interwencją okazuje się coś pozornie banalnego, czyli świadomość. – Kluczowe jest zrozumienie, jak hałas wpływa na rozwój wcześniaków. I równie ważne – odpowiednia akustyka pomieszczeń, materiały, które pochłaniają dźwięk i ograniczają jego odbicia – dodaje ekspertka Ecophon Saint-Gobain. Jej słowa wskazują, że rozwiązania nie wymagają rewolucji technologicznej, lecz mądrego projektowania oddziałów.
W polskich zaleceniach neonatologicznych dopuszczalny poziom dźwięku określono na 40–45 dB w dzień i 35–40 dB w nocy. Istnieją również wymagania akustyczne co do projektowania nowych i modernizowanych oddziałów intensywnej terapii, które mówią o zapewnieniu odpowiednich materiałów wytłumiających dźwięk (norma PN-B-02151-4). To nie są zalecenia abstrakcyjne, lecz parametry, które mogą zdecydować o jakości rozwoju dziecka.
W Dniu Wcześniaka wiele mówi się o cudach medycyny i sile najmniejszych. Ale prawdziwym sprawdzianem troski jest to, czy potrafimy dostrzec elementy niewidzialne – takie jak dźwięk. Hałas nie jest tylko irytującym dodatkiem do technologicznej scenerii oddziałów. Jest jednym z czynników biologicznych, który może wspierać lub zakłócać rozwój. – Cisza, ta zaprojektowana, świadoma, mądra, staje się częścią terapii. Pytanie, które warto zadać 17 listopada, brzmi więc nie tylko: ile wcześniaków udało się uratować? Brzmi również: w jakim świecie dźwięku nauczyły się żyć? – podsumowuje ekspertka.
Żródło: Komunikat Prasowy
Autor:
Redakcja MedicalPress
Powiązane hasła:
#Dzieci
#Niemowlęta
#Neonantologia
#Pediatria
#Hałas
#Słuch
#Medycyna
#Wcześniaki
#Noworodki