Prof. Maciej Banach: nie osiągniemy sukcesu systemowego jeśli nie postawimy na prewencję

Opublikowane 08 czerwca 2020
Prof. Maciej Banach: nie osiągniemy sukcesu systemowego jeśli nie postawimy na prewencję
Prof. n. med. Maciej Banach, kardiolog, dyrektor Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki, Prezes Polskiego Towarzystwa Lipidologicznego w rozmowie z redakcją MedicalPress komentuje sytuację z zakresie opieki nad pacjentami z chorobą niedokrwienną serca i wyniki niedawno opublikowanego raportu NFZ poświęconego temu zagadnieniu.
Niedawno ukazał się raport NFZ poświęcony chorobie niedokrwiennej serca, o którym pisaliśmy na naszym portalu. Jak Pan skomentuje wnioski z niego płynące i najpilniejsze potrzeby w zakresie skutecznej opieki w zakresie choroby niedokrwiennej serca?

prof. dr. n. med. Maciej Banach, kardiolog, dyrektor Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki, Prezes Polskiego Towarzystwa Lipidologicznego


Źródło: https://esc365.escardio.org/


Bardzo się cieszę, że taki raport się pojawił, każde podsumowanie, szczególnie ze strony NFZ, który dysponuje ogromną liczbą danych jest kluczowe. Takie opracowania, de facto, powinny się pojawiać cyklicznie, dotyczące każdej jednostki chorobowej, a szczególnie odpowiedzialnych za największą śmiertelność takich jak choroby serca i naczyń oraz nowotwory. Raport pokazuje, że nadal mamy problem z chorobami sercowo-naczyniowymi, z chorobą niedokrwienna serca i jej powikłaniami, wciąż pomimo naszych działań jest wiele wyzwań z tym związanych.

Oczywiście warto powiedzieć, także o rzeczach, które się wydarzyły i są korzystne, jak np. wprowadzenie opieki koordynowanej nad pacjentem po zawale mięśnia sercowego KOS-zawał, która wciąż jest modyfikowana, dzięki takim ekspertom jak prof. Jankowski, prof. Gąsior, prof. Witkowski, prof. Dudek, dr Eysymontt i wielu innych, którzy merytorycznie nadzorują ten program. Jednak chcielibyśmy, aby większa liczba ośrodków dołączyła do programu, niż 15-20% które są obecnie w skali Polski. Rzeczywiście pierwsze dane pokazują w sposób jednoznaczny, jeżeli pacjent po zawale jest włączony w koordynowaną, ściśle zaplanowaną opiekę zdrowotną, to w tym momencie wyniki związane nie tylko z dostępnością, punktami końcowymi, redukcją 12-miesięczną kolejnych incydentów sercowo-naczyniowych są bardzo dobre. Te dane są bardzo przekonywujące, więc tym bardziej uzasadniają potrzebę tego, żeby ten program nadal się rozwijał. Wiele rzeczy wymaga w nim także poprawy jak np. konieczność oceniania i monitorowania LDL-cholesterolu, której brakuje w zapisach NFZ. W związku z tym pewne elementy poprawy programu powinny wynikać ściśle z krzywej uczenia się.

Wracając do głównego wątku, wciąż mam wrażenie, że popełniamy pewien błąd założeniowy. Za bardzo wciąż skupiamy się obecnie na prewencji wtórnej czyli co zrobić w przypadku wystąpienia choroby np. zawału czy niewydolności serca. Z jednej strony to dobrze, gdyż ci pacjenci wymagają kompleksowej opieki, aby zmniejszyć częstotliwość ponownych hospitalizacji, zoptymalizować leczenie i kolejne incydenty. Ale ja powtarzam, i będę powtarzał jak mantrę, że jeśli nie przesuniemy siły ciężkości na rzecz prewencji, a zatem na działania pozwalające uniknąć tego incydentu sercowo-naczyniowego, albo oddalić czas do jego wystąpienia, to będzie nam trudno osiągnąć sukces systemowy.

Prawdą jest, że prewencja jest działaniem długoterminowym, obejmującym czas ok 10-15 lat, ale chciałbym abyśmy wreszcie zdecydowali się postawić na prewencję pierwotną, na profilaktykę chorób sercowo-naczyniowych. Świat pokazał nam, że prewencja jest bezwzględnie opłacalna i przynosi wymierne efekty. Często przytaczam wyniki programu słoweńskiego, w ramach którego objęto ok 2 mln osób, czyli prawie całą populację, prewencyjnymi działaniami, i w efekcie odnotowano spadki o ok. 40% i więcej w zakresie występowania incydentów sercowo-naczyniowych (zawałów, udarów i in.) po 10-12 latach stosowania. Potrzeba przede wszystkim wyodrębnienia tych pacjentów którzy najbardziej potrzebują działań prewencyjnych. Powinny one opierać się na edukacji, pacjent musi wiedzieć jak wygląda właściwa dieta, jaki wysiłek fizyczny stosować regularnie, dlaczego nie warto korzystać z używek, i np. dlaczego powinno się szczepić, a jeśli są wskazania do leczenia, dlaczego warto stosować się do zaleceń lekarza i monitorować wyniki i terapię. 

To są proste działania, de facto, potrzebujemy edukatorów medycznych, a nie tylko lekarzy i pielęgniarek, którzy systemowo będą pracowali z pacjentami. A obecnie mamy w większości programów taką sytuację, że pomimo tego, że dietetyk jest wymagany przez NFZ, to nie jest najczęściej opłacany. Przykładowo w Instytucie Centrum Zdrowia Matki Polski zatrudniamy kilku dietetyków, ponieważ nie wyobrażam sobie, aby dla chorób metabolicznych czy rzadkich, czy kobiet w ciąży nie było możliwości porady dietetycznej. Myślę, że jest jeszcze wiele takich aspektów, które powinny być wdrożone, aby prewencja była właściwa.

Nie mówiąc o tym, że my jako eksperci cały czas musimy pracować z organizacjami pacjenckimi i lekarzami POZ. Nie rozumiem dlaczego istnieje taka przepaść komunikacyjna między lekarzem POZ a specjalistą, gdzie ta współpraca powinna być bezwzględna. To powinna być sieć. Jeżeli lekarz POZ sobie nie radzi albo ma wątpliwości, to powinien wiedzieć, że może odesłać pacjenta do lekarza specjalisty. Dlatego ten ruch, który wykonało ministerstwo, że niektóre porady specjalistów są nielimitowane, był dobrym posunięciem, tylko ważne także, aby ci specjaliści byli faktycznie dostępni. Potrzeba działań krok po kroku, które dadzą konkretne efekty, ale nie mam wątpliwości, że były by jeszcze skuteczniejsze, gdyby opieka – czyli prewencja, diagnostyka i terapia dla pacjenta z czynnikami ryzyka była skoordynowana.

Link do raportu NFZ - zobacz

Wywiad przeprowdził redaktor naczelny serwisu MedicalPress - Marek Kustosz.

Źródło: MedicalPress
Foto główne: Paweł Keler