Bezpieczny szpital to także bezpieczny personel

Opublikowane 26 maja 2025
Bezpieczny szpital to także bezpieczny personel
W ostatnich miesiącach temat bezpieczeństwa pracowników ochrony zdrowia wrócił z nową siłą. Po tragicznych wydarzeniach, środowisko medyczne apeluje: potrzebujemy skutecznych narzędzi ochrony – nie tylko formalnych zapisów o funkcjonariuszu publicznym, ale realnego wsparcia. Co dziś działa? Gdzie są luki systemowe? I dlaczego ochrona fizyczna to nie wszystko?
Przemoc w placówkach medycznych wobec personelu jest faktem. Wszelkie nadużycia względem m.in. lekarzy to problem zarówno natury moralnej, jak i prawnej. Niestety nie tak prosto jest zadbać o bezpieczeństwo. – Zarządzający jednostkami ochrony zdrowia nie bagatelizują problemów z agresją pacjentów i zabezpieczeniem personelu, nie mają jednak możliwości prawnych, aby temu przeciwdziałać – mówi Katarzyna Michalik, prezes Szpitala w Pszczynie, członek Związku Szpitali Powiatowych Województwa Śląskiego.
 
Po śmiertelnym ataku na lekarza w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie, Naczelna Izba Lekarska wraz z okręgowymi izbami lekarskimi i w porozumieniu z Ogólnopolskim Związkiem Zawodowym Lekarzy oraz Krajową Izbą Ratowników Medycznych, Naczelną Izbą Aptekarską i Naczelną Izbą Pielęgniarek i Położnych, ruszyła z ogólnopolską kampanią informacyjną, której celem jest uświadomienie pacjentowi, że personel medyczny jest chroniony tak samo jak funkcjonariusz publiczny i konsekwencją napaści na niego może być więzienie. Kampania NIL ma trafić do wszystkich placówek udzielających świadczeń medycznych: przychodni, szpitali.
 
Ochrona prawna
 
W świetle polskiego prawa: lekarzy, pielęgniarki, ratowników medycznych i farmaceutów obejmuje szczególna ochrona prawna – traktowani są jak funkcjonariusze publiczni (m. in. policjanci, strażacy). Oznacza to, że wszelkie przejawy stosowanej wobec nich przemocy (słownej czy fizycznej), mogą skutkować konsekwencjami prawnymi, w tym także karą więzienia.
 
Przepisy prawa karnego stanowią, że w przypadku naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariusza publicznego, grozi kara do 3 lat pozbawienia wolności. W poważniejszych przypadkach (m.in. pobicie), kara może być surowsza.
 
Sfrustrowany pacjent i przyzwolenie na arogancję
 
Coraz częściej dochodzi do ataków pacjentów na personel medyczny. Nie można nie odnieść wrażenia, że ma to związek z rosnącą frustracją pacjentów, wywołaną m. in. niewydolnym systemem ochrony zdrowia, jak i brakiem empatii. Medicalpress zapytało o opinię Katarzynę Michalik, prezes Szpitala w Pszczynie, członka Związku Szpitali Powiatowych Województwa Śląskiego.
 
Frustracja z pewnością tak, ale spowodowana ogólną sytuacją na świecie, strachem, niepewnością, ogólnym zjawiskiem narastających problemów psychicznych – koreluje to ze wzrostem liczby prób samobójczych, rosnącym poziomem uzależnień. Jest to szeroki problem, który dotyka coraz większą grupę społeczną i coraz młodszych ludzi – tłumaczy prezes Michalik. – Dodatkowo społeczeństwo przekroczyło pewne granice społecznej etyki i od dawna istnieje ciche przyzwolenie na arogancję i brak szacunku do grup zawodowych starających się nieść pomoc. Dzisiaj podziw budzą influencerzy.
 
Frustrację pacjentów, jako motor agresji wobec personelu medycznego potwierdza Jakub Kosikowski, rzecznik Naczelnej Izby Lekarskiej:  Oczywiście, że tak jest, dlatego najskuteczniejszym rozwiązaniem byłoby stworzyć wydolny system, w którym pacjent nie traci zdrowia i życia gnijąc w kolejkach, a personel nie jest wypalony m.in biurokracją – podsumowuje.
 
W rozmowie z Medicalpress, Tomasz Król, rzecznik prasowy Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu, przyznaje, że w ich placówce także dochodzi do ataków na pracowników, zarówno tych werbalnych, jak i fizycznych. – Wewnętrzne rejestry mówią o kilkuset przypadkach w ciągu całego roku. O skali problemu mówi też to, że na samym Szpitalnym Oddziale Ratunkowym USK, w 2024 roku było ponad 400 interwencji pracowników ochrony z powodu agresywnych pacjentów – wskazuje, i dodaje: – To jest jedna, czasem dwie interwencje w ciągu dnia, a część z nich kończy się wezwaniem policji. Nie wpływa to dobrze na komfort pracy naszego personelu, szczególnie zatrudnionego na SOR. To właśnie oni udzielają pierwszej pomocy osobom, które często pojawiają się lub są przywożone w stanie upojenia alkoholowego, pod wpływem substancji psychoaktywnych czy w zaostrzeniu objawów różnego rodzaju chorób psychicznych. Specjaliści zamiast móc skupić się na swojej pracy, często muszą odpierać ataki by chronić swoje bezpieczeństwo.
 
Zadbać o jakość ochrony pracowników w szpitalach
 
Pomijając problem natury finansowej (nie wszystkie placówki mogą sobie pozwolić na wynajęcie ochrony), dochodzi do tego problem natury logistycznej – szpitale to przecież miejsca z kilkoma wejściami, wieloma gabinetami. Nie sposób wszystkiego kontrolować. – Obecnie w większości szpitali ochrona to tak naprawdę portiernia/stróżówka i w razie zagrożenia nie jest w stanie udzielić potrzebnej pomocy – mówi rzecznik NIL Jakub Kosikowski.
 
Katarzyna Michalik, prezes Szpitala w Pszczynie nadmienia problem braku odpowiednich umocowań prawnych. – Ochroniarze, wykrywacze metalu, kamery nie są lekarstwem na agresywne zachowanie pacjentów. Zarządzający jednostkami ochrony zdrowia nie bagatelizują problemów z agresją pacjentów i zabezpieczeniem personelu, nie mają jednak możliwości prawnych, aby temu przeciwdziałać.
 
Michalik zapytana o to, czy kamery w przestrzeniach placówek szpitalnych byłyby pomocne w zapobieganiu agresji i jak wytłumaczyć pacjentom, że to nie atak na ich prawa i tajemnicę lekarską, lecz zapewnienie bezpieczeństwa personelowi i im także, odpowiada: – To jest niewytłumaczalne a ciężar tłumaczenia spadłby finalnie i tak na dyrektorów i prezesów szpitali a nie na regulatora.
 
Jest to jedno z omawianych rozwiązań, tak to funkcjonuje w niektórych krajach, że nagrywane jest wejście do gabinetu oraz dźwięk – mówi rzecznik NIL.
 
Monitoring, ale pod pewnymi warunkami
 
W opinii specjalistki od prawa medycznego, adwokat Karoliny Seidel, instalacja kamer w celu zapewnienia lepszej ochrony i bezpieczeństwa personelu będzie zgodna z prawem jednak pod pewnymi warunkami. – Kamery mogą znajdować się w ogólnodostępnych częściach placówek na korytarzach, poczekalniach, w rejestracji czy ciągach komunikacyjnych. Taki monitoring nie wymaga zgody pacjenta, ale placówka powinna wyraźnie informować o jego umieszczeniu np. poprzez tabliczkę na ścianie z taką informacją – tłumaczy ekspertka.
 
Co z innymi pomieszczeniami? 
 
– Monitoring w pomieszczeniach gdzie udziela się świadczeń zdrowotnych jest możliwy, jednak aby nie naruszał praw pacjenta i tajemnicy lekarskiej, pacjent powinien wyrazić na niego zgodę. W mojej ocenie na piśmie. Ma on służyć zapewnieniu właściwej jakości udzielanych świadczeń i bezpieczeństwa. W miejscach szczególnie wrażliwych – łazienki,  szatnie i określone gabinety zabiegowe, w których mogą być uwidocznione części intymne u pacjenta, taki monitoring jest co do zasady zabroniony – wyjaśnia adwokat Karolina Seidel.
 
Kamery mogą podnieść poczucie bezpieczeństwa
 
Rzecznik USK we Wrocławiu Tomasz Król, zapytany jak wygląda ochrona w ich placówce, odpowiada, że korzystają ze wsparcia profesjonalnej firmy świadczącej usługi w zakresie ochrony osób i mienia. W obu lokalizacjach szpitala całodobowo dyżuruje kilkudziesięciu pracowników ochrony. Ponadto jest system monitoringu. – Kamery są jednym z rozwiązań technicznych, które mogą podnieść poziom poczucia bezpieczeństwa i potencjalnie wpływać na odstraszanie osób, które mogłyby planować dokonanie ataku na personel lub mienie szpitala. 20 lat temu mieliśmy 19 kamer w szpitalu, w tej chwili mamy ponad pół tysiąca. Ich umiejscowienie w żadnym przypadku nie narusza prawa pacjentów do intymności, a do nagrań ma dostęp wąska grupa pracowników – podkreśla Król, zaznaczając, że kluczowe jest budowanie świadomości społecznej na temat bezpieczeństwa pracy medyków, napotykanych problemów z komunikacją czy najważniejsze – prewencja zachowań niebezpiecznych i penalizacja agresji.


Autor: red. Katarzyna Redmerska, Medicalpress