KOS-zawał to inwestycja w zdrowie
Opublikowane 11 grudnia 2023
„To kwota porównywalna do kosztów ponoszonych na standardowe programy przesiewowe czy terapeutyczne” - wskazał prof. Buszman w czasie konferencji prasowej zatytułowanej „Efektywność kosztowa programu KOS-zawał. Jak wygląda w praktyce Value-Based Healthcare - opieka zdrowotna oparta na wartości”, zorganizowanej przez Grupę American Heart of Poland. Dla porównania ocena kosztów-efektywności dla programu przesiewowej kolonoskopii w diagnozie raka jelita grubego to ponad 26 tys. zł, a szczepionki mRNA przeciwko COVID-19 - 6249 zł.
KOS-zawał ogranicza ryzyko śmierci pacjentów
Prof. Buszman podkreślił, że dzięki programowi KOS-zawał udało się ograniczyć śmiertelność pacjentów o 10-30 proc. oraz dużych incydentów sercowo-naczyniowych o 30-40 proc. w porównaniu z chorymi, którzy zostali otoczeni standardową opieką. Natomiast w obserwacji trzyletniej redukcja śmiertelności wyniosła już 38 proc., a hospitalizacji z powodu niewydolności serca 28 proc., pomimo zakończeniu programu po roku. Ponadto pacjent objęty programem w obserwacji trzyletniej uzyskał pół roku w dobrej jakości życia więcej, w porównaniu z pacjentami nieobjętymi tym programem.
„Nie liczyliśmy tego z perspektywy ZUS, ale wiemy, że każdy uratowane życie, które jest wartością bezcenną, szacowane jest na około 2 mln zł. To dodatkowy aspekt analizy, o którym warto pamiętać” - podkreślił prof. Piotr Buszman.
KOS-zawał to nie tabletka
KOS-zawał to program finansowany ze środków publicznych, wprowadzony w 2017 r., dzięki któremu pacjent po zawale, który jest leczony najczęściej angioplastyką wieńcową (PCI), ma szanse na dłuższe życie w zdrowiu. To program - jak zaznaczyli kardiolodzy uczestniczący w konferencji prasowej - rozpoznawalny na świecie.
„Piękno programu polega na tym, że to nie jest de facto jedna nowa technologia, jedna nowa tabletka, jeden nowy wyrób - to jest koordynacja, połączenie i synergizm tego, co już wiemy, że jest najlepsze dla pacjenta i dostępne w ramach NFZ” - podkreślił prof. Piotr Buszman.
„Program KOS-zawał to dłuższe i lepsze życie dla pacjenta, bo to liczymy w naszych badaniach klinicznych i analizach kosztów-efektywności programu” - powiedział prof. Buszman.
Niestety, mimo że program przyczynia się do skutecznej poprawy zdrowia pacjenta po zawale, zmniejsza śmiertelność i oszczędza pieniądze gromadzone przez nas wszystkich w Narodowym Funduszu Zdrowia, to nie wszyscy pacjenci z niego korzystają. Głównym niedociągnięciem programu, który rzutuje na jego efektywność, jest to, że pacjent, aby po przebytym zawale mógł skorzystać z programu, musi uczestniczyć w rehabilitacji, która pozwala powrócić mu do zdrowia. Jednak nie zawsze jest ona dostępna.
„Program nie jest idealny. Od samego początku zakładał bardzo ważny element, jakim jest rehabilitacja. Z góry było wiadomo, że polska rehabilitacja kardiologiczna jest jeszcze słaba. Jest bardzo mało wysokospecjalistycznych ośrodków, wyposażenie jest słabe, pacjenci muszą dojeżdżać, bo nie we wszystkich szpitalach jest dostępna na miejscu. A jeśli pacjent nie dotrze na rehabilitację, to wykluczany jest z programu” - zwrócił uwagę na ten aspekt prof. Robert Gil, prezes Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego, kierownik Kliniki Kardiologii w Państwowym Instytucie Medycznym MSWIA w Warszawie.
„Pacjent (po zawale - przyp. red.) powinien mieć normalizowane ciśnienie, obniżony poziom cholesterolu, dobrą gospodarkę węglowodanową, czyli obniżony poziom glukozy. Powinien być aktywny fizycznie, przyjmować leki regularnie” - wyliczył prof. Gil. Podsumowując - pacjent powinien zmienić swoje przyzwyczajenia.
„Pacjent musi być świadomy, jakie korzyści może pozyskać w ramach programu” - zaznaczył dr n. med. Kaźmierczak. W Grupie American Heart of Poland rocznie hospitalizowanych jest ok. 9 tys. pacjentów z zawałem.
KOS-zawał w powiatach? Jak na lekarstwo
Dostęp do programu - jak wskazali eksperci - mają głównie pacjenci, którzy są objęci opieką w dużych ośrodkach. Natomiast program jeszcze za słabo działa w powiatach. Tutaj trzeba koniecznie poprawić dostęp do rehabilitacji.
„Na Śląsku mamy relatywnie silną rehabilitację. Tego nie da się zrobić w Polsce powiatowej, bo tam jest 40 zawałów w miesiącu, z tego około 18 pacjentów będzie kwalifikowanych do rehabilitacji dziennej i przeciętnego szpitala w tej chwili nie stać na to, żeby ponosił dodatkowe koszty i otwierał oddziały rehabilitacji” - zaznaczył prof. Krystian Wita, konsultant wojewódzki w dziedzinie kardiologii na Śląsku. Na znaczenie rehabilitacji zwróciła również uwagę senatorka (KO), Beata Małecka-Libera, przewodnicząca senackiej Komisji Zdrowia. Podkreśliła, że ten brak dostępności to bolączka całego systemu ochrony zdrowia, a rehabilitacja jest przecież równie ważna jak leczenie pacjenta. Ma niebagatelne znaczenie nie tylko w kardiologii, lecz także neurologii czy ortopedii.
„Należałoby się zastanowić, choć to jest trudne, jak to zrobić, by wszystkie ośrodki, które mają kardiologię interwencyjną i mogą włączać tych pacjentów do programu KOS-zawał, w połączeniu z tym programem B.101, przekonać do tego, by do niego weszły” - powiedział prof. Adam Witkowski, kierownik Kliniki Kardiologii i Angiologii Interwencyjnej w Instytucie Kardiologii w Aninie. Jego zdaniem można to osiągnąć na dwa sposoby: zwiększając zachęty lub czyniąc program obligatoryjnym. Ten drugi pomysł okazał się dyskusyjny. Eksperci zgodzili się, że takie podejście nie byłoby dobre, bo jak pokazuje doświadczenie:
„Każde narzucanie Polakowi czegoś źle się kończy” - stwierdził prof. Gil, a prof. Jankowski dodał, że: „Na poziomie urzędnika obligatoryjność rozwiązuje problem, ale nie o to chodzi”.
„Chciałbym wszystkich zapewnić, że w naszym ośrodku, w którym mamy obecnie ponad 5 tys. pacjentów, średnia liczba wizyt wynosi 4,5. Oczywiście to jest średnia. Mamy pacjenta, który był co miesiąc i odbył 12 wizyt” - powiedział prof. Wita, kierujący Oddziałem Intensywnego Nadzoru Kardiologicznego w Górnośląskiego Centrum Medycznego im. prof. Leszka Gieca Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach.
Źródło informacji: PAP MediaRoom