„Dla świętego spokoju” Niskodawkowa tomografia w profilaktyce raka płuca
Opublikowane 31 lipca 2025
Większość pacjentów z rakiem płuca dowiaduje się o chorobie zbyt późno – kiedy pojawiają się objawy, guz jest już zaawansowany, a leczenie radykalne nie wchodzi w grę. Tymczasem dzięki prostemu badaniu – niskodawkowej tomografii komputerowej płuc – można wykryć zmiany nowotworowe we wczesnym stadium, gdy wciąż istnieje szansa na całkowite wyleczenie. Z okazji Światowego Dnia Raka Płuca, przypadającego 1 sierpnia, Polska Agencja Prasowa zorganizowała debatę ekspercką pt. „Droga do wyleczenia raka płuca – wyzwania i nadzieje”, podczas której specjaliści i pacjenci rozmawiali o profilaktyce, diagnostyce i nowoczesnym leczeniu tej choroby.
Program wczesnego wykrywania raka płuca to jeden z najważniejszych elementów strategii walki z tym nowotworem. Po zakończonym pilotażu, został przedłużony do końca 2025 roku i – jak zapowiedziała Aleksandra Wilk, dyrektorka Sekcji Raka Płuca, Fundacja „To Się Leczy” – oczekuje na decyzję o włączeniu do koszyka świadczeń gwarantowanych.
– „Z Ministerstwa Zdrowia poszło zlecenie do AOTMiT-u, aby wczesne wykrywanie raka płuca z użyciem niskodawkowej tomografii komputerowej zostało wpisane w program badań profilaktycznych” – poinformowała Wilk.
Program jest skierowany do osób w wieku 55–74 lat, które palą lub paliły papierosy (jeśli rzuciły nie później niż 15 lat temu), a także – w niektórych przypadkach – do osób młodszych z podwyższonym ryzykiem zawodowym lub genetycznym. Problem w tym, że niewielu pacjentów o nim wie. Nie wiedzą też często lekarze POZ.
– „Jest 26 ośrodków w Polsce, ponieważ bardzo mało osób o tym wie, zarówno i lekarze pierwszego kontaktu nie mają pojęcia w ogóle o tym programie, i społeczeństwo, że mogą się zgłaszać, mogą przekazywać swoim rodzinom, osobom, które palą, żeby sprawdziły, czy u nich jest wszystko w porządku” – mówiła Wilk.
– „Z Ministerstwa Zdrowia poszło zlecenie do AOTMiT-u, aby wczesne wykrywanie raka płuca z użyciem niskodawkowej tomografii komputerowej zostało wpisane w program badań profilaktycznych” – poinformowała Wilk.
Program jest skierowany do osób w wieku 55–74 lat, które palą lub paliły papierosy (jeśli rzuciły nie później niż 15 lat temu), a także – w niektórych przypadkach – do osób młodszych z podwyższonym ryzykiem zawodowym lub genetycznym. Problem w tym, że niewielu pacjentów o nim wie. Nie wiedzą też często lekarze POZ.
– „Jest 26 ośrodków w Polsce, ponieważ bardzo mało osób o tym wie, zarówno i lekarze pierwszego kontaktu nie mają pojęcia w ogóle o tym programie, i społeczeństwo, że mogą się zgłaszać, mogą przekazywać swoim rodzinom, osobom, które palą, żeby sprawdziły, czy u nich jest wszystko w porządku” – mówiła Wilk.
Chcesz sprawdzić, czy kwalifikujesz się do programu i gdzie możesz wykonać badanie w swojej okolicy?
Odwiedź stronę Ministerstwa Zdrowia: gov.pl/web/zdrowie/program-badan-w-kierunku-wykrywania-raka-pluca
Tymczasem na raka płuca chorują również osoby, które nie mają żadnych typowych objawów. Kaszel? Często długo ignorowany lub leczony antybiotykami. Zmęczenie? Przypisywane pracy lub wiekowi. Właśnie tak wyglądały pierwsze symptomy u Piotra Zdunka, byłego reprezentanta Polski w hokeju na lodzie.
– „Nie miałem żadnych problemów ze zdrowiem. Normalnie funkcjonowałem” – opowiadał. – „To żona zwróciła uwagę, że mam dziwny kaszel, i zasugerowała, żebym poszedł na prześwietlenie płuc. (...) Zwodziłem ją – przecież nic mi nie jest, nic nie będzie. Ale gdy kaszel się nasilił, znowu nalegała. W końcu – dla świętego spokoju – powiedziałem: dobra, kochanie, chcesz, żebym poszedł, to pójdę, zrobię badania. Będę miał święty spokój.”
To właśnie „dla świętego spokoju” warto skorzystać z badania – zanim choroba się ujawni. Tym bardziej że dziś lekarz POZ może skierować pacjenta nie tylko na RTG klatki piersiowej, ale także na niskodawkową tomografię komputerową. Problem w tym, że wielu lekarzy wciąż nie korzysta z tej możliwości, a pacjenci błąkają się po systemie miesiącami.
– „To po prostu niestety jest dosyć częste. Ma szczęście ta osoba, która naprawdę trafi na odpowiedni ośrodek, ale jeżeli tego szczęścia nie ma, to ta diagnostyka wygląda właśnie tak, że jest przedłużona, a jeżeli trafia już do onkologa, do państwa, do klinicystów, to już jest to stadium zaawansowane” – relacjonowała Wilk.
Zaledwie 15–20% przypadków raka płuca rozpoznawanych jest we wczesnym stadium. – „Pozostała część, około 80%, to jest niestety już rozpoznanie w stanie zaawansowanym. (...) A zależy nam na tym, żeby można było zastosować leczenie radykalne w postaci operacji, a dla tych pacjentów, tak jak tutaj nasz gość, zastosować leczenie nadal radykalne z intencją wyleczenia, pomimo braku możliwości resekcji” – zaznaczyła Wilk.
Historia pana Piotra pokazuje, że nawet w sytuacjach trudnych można skutecznie walczyć z chorobą. Diagnoza: guz o średnicy 6 cm, nieoperacyjny. Zastosowano chemioterapię, a następnie radioterapię.
– „Pomógł mi naprawdę bardzo. Myślę, że dzięki niemu tutaj dzisiaj jestem i siedzę. Bo przy innym zastosowaniu mogłoby być zupełnie inaczej” – mówił o swoim leczeniu prowadzonym przez prof. Damiana Tworka.
– „Pan Piotr został początkowo zdyskwalifikowany z jednoczasowej radiochemioterapii. (...) Ale odpowiedź na chemioterapię miał znakomitą. Po dwóch cyklach guz praktycznie zniknął” – relacjonował dr hab. n. med. Damian Tworek, prof. UM, Klinika Pulmonologii Ogólnej i Onkologicznej, Uniwersytet Medyczny w Łodzi
Kluczowe było także włączenie immunoterapii durvalumabem w ramach programu ratunkowego dostępu do technologii lekowych (RDTL). – „To leczenie, które naprawdę poprawia wyniki leczenia. Utrwala to, co osiągamy radiochemioterapią” – podkreślił prof. Tworek.
Im wcześniej choroba zostanie wykryta, tym większa szansa, że pacjent będzie mógł skorzystać z nowoczesnych terapii. – „W raku drobnokomórkowym ta choroba jest bardziej agresywna, szybciej postępuje. (...) W raku niedrobnokomórkowym mamy większą grupę chorych, która ma szansę być leczona radykalnie” – mówiła dr n. med. Katarzyna Stencel, onkolog kliniczny, kierująca Oddziałem Klinicznym z Pododdziałem Dziennej Chemioterapii w Wielkopolskim Centrum Pulmonologii i Torakochirurgii. – „Dzięki programowi wczesnego wykrywania na pewno tych chorych, których mamy szansę wyleczyć, będzie więcej”.
Jednak wciąż ogromną barierą jest dostępność i jakość diagnostyki molekularnej. W wielu ośrodkach materiał bywa niediagnostyczny, pacjenci muszą przechodzić kolejne biopsje. – „Mam teraz pacjenta z Dolnego Śląska, który ma już po raz trzeci pobierany materiał. (...) Obawiam się, że kiedy to rozpoznanie zostanie postawione, będziemy mieli po prostu już inne stadium zaawansowania” – mówiła Aleksandra Wilk.
Jak wyjaśnia dr hab. n. med. Andrzej Tysarowski, kierownik Zakładu Diagnostyki Genetycznej i Molekularnej Nowotworów, NIO-PIB w Warszawie – „oba podejścia terapeutyczne – terapia celowana i immunoterapia – wymagają wcześniejszego, precyzyjnego rozpoznania – czyli wykonania odpowiednich badań genetycznych lub immunohistochemicznych”.
W przypadku terapii celowanej poszukuje się konkretnych mutacji, które stanowią cel dla leku. W immunoterapii zaś analizuje się m.in. ekspresję białka PD-L1, ale coraz częściej sięga się również po genetyczne markery odpowiedzi na leczenie, takie jak mutacje w genach STK11 czy KEAP1.
W teorii każdy pacjent z niedrobnokomórkowym rakiem płuca powinien mieć zleconą pełną diagnostykę molekularną i immunohistochemiczną. W praktyce jednak bywa z tym różnie. – „Często ograniczeniem jest czas. Jeśli nie uda się szybko uzyskać wyników, pacjent trafia do schematów opartych na chemioterapii. Również możliwości ośrodka odgrywają istotną rolę – nie wszystkie dysponują własnym zapleczem diagnostycznym i muszą korzystać z usług zewnętrznych, co znacznie wydłuża cały proces” – zaznacza dr hab. Tysarowski.
W małych szpitalach materiał do badań potrafi przez wiele dni krążyć między laboratoriami, a zdarza się, że zostaje zużyty lub utrwalony w sposób uniemożliwiający analizę genetyczną. Tymczasem czas jest tu kluczowy – zarówno dla kwalifikacji do leczenia, jak i jego rozpoczęcia.
Płynna biopsja, czyli analiza krążącego DNA nowotworowego z krwi, może być odpowiedzią na problemy z materiałem. – „Szczególnie u pacjentów z niedrobnokomórkowym, nieoperacyjnym rakiem płuca, kiedy materiału tkankowego brakuje lub jest niediagnostyczny, biopsja płynna daje szansę na pełną kwalifikację do leczenia. Bez tego badania wielu terapii nie można w ogóle rozważyć” – zaznacza dr hab. Tysarowski.
Obecnie objęte refundacją są panele wielogenowe wykonywane z klasycznego materiału – bloczków parafinowych – pobranych podczas tradycyjnej biopsji. Diagnostyka taka jest możliwa w trybie ambulatoryjnym, o ile lekarz podejmie decyzję o zmianie programu leczenia i zleci badanie z materiału archiwalnego. Ale jeśli bloczka nie ma lub nie zawiera odpowiedniej ilości komórek nowotworowych, pacjent traci szansę na dopasowaną terapię.
Eksperci zgodnie wskazują, że jednym z kluczowych kroków w dalszym rozwoju systemu diagnostyki onkologicznej powinno być włączenie płynnej biopsji do standardowych świadczeń finansowanych ze środków publicznych – szczególnie w raku płuca, gdzie zastosowanie tej technologii przynosi nie tylko korzyści kliniczne, ale również szansę na lepsze zarządzanie ścieżką terapeutyczną pacjenta.
O przyszłości terapii raka płuca zadecyduje zatem nie tylko medycyna, ale też organizacja systemu. Szybka, dostępna diagnostyka, finansowanie innowacyjnych metod i równość w dostępie do leczenia stają się dziś równie istotne, jak sama skuteczność leków. – „Znaczenie płynnej biopsji w raku płuca jest naprawdę ogromne i staje się standardem diagnostycznym w krajach Europy Zachodniej” – podsumował dr hab. Tysarowski.
Na ile Polska dogoni te standardy – zależy od decyzji politycznych i woli wdrażania rozwiązań, które już są w zasięgu ręki. Zmiana nie wydarzy się sama. Ale jak pokazuje historia Piotra Zdunka, może się wydarzyć – jeśli system i lekarze działają razem.
Wszystkie cytowane wypowiedzi pochodzą z debaty pt. „Droga do wyleczenia raka płuca – wyzwania i nadzieje”, zorganizowanej przez Polską Agencję Prasową 31 lipca 2025 r. o godz. 14:00.
Źródło: transmisja debaty PAP
Historia pana Piotra pokazuje, że nawet w sytuacjach trudnych można skutecznie walczyć z chorobą. Diagnoza: guz o średnicy 6 cm, nieoperacyjny. Zastosowano chemioterapię, a następnie radioterapię.
– „Pomógł mi naprawdę bardzo. Myślę, że dzięki niemu tutaj dzisiaj jestem i siedzę. Bo przy innym zastosowaniu mogłoby być zupełnie inaczej” – mówił o swoim leczeniu prowadzonym przez prof. Damiana Tworka.
– „Pan Piotr został początkowo zdyskwalifikowany z jednoczasowej radiochemioterapii. (...) Ale odpowiedź na chemioterapię miał znakomitą. Po dwóch cyklach guz praktycznie zniknął” – relacjonował dr hab. n. med. Damian Tworek, prof. UM, Klinika Pulmonologii Ogólnej i Onkologicznej, Uniwersytet Medyczny w Łodzi
Kluczowe było także włączenie immunoterapii durvalumabem w ramach programu ratunkowego dostępu do technologii lekowych (RDTL). – „To leczenie, które naprawdę poprawia wyniki leczenia. Utrwala to, co osiągamy radiochemioterapią” – podkreślił prof. Tworek.
Im wcześniej choroba zostanie wykryta, tym większa szansa, że pacjent będzie mógł skorzystać z nowoczesnych terapii. – „W raku drobnokomórkowym ta choroba jest bardziej agresywna, szybciej postępuje. (...) W raku niedrobnokomórkowym mamy większą grupę chorych, która ma szansę być leczona radykalnie” – mówiła dr n. med. Katarzyna Stencel, onkolog kliniczny, kierująca Oddziałem Klinicznym z Pododdziałem Dziennej Chemioterapii w Wielkopolskim Centrum Pulmonologii i Torakochirurgii. – „Dzięki programowi wczesnego wykrywania na pewno tych chorych, których mamy szansę wyleczyć, będzie więcej”.
Jednak wciąż ogromną barierą jest dostępność i jakość diagnostyki molekularnej. W wielu ośrodkach materiał bywa niediagnostyczny, pacjenci muszą przechodzić kolejne biopsje. – „Mam teraz pacjenta z Dolnego Śląska, który ma już po raz trzeci pobierany materiał. (...) Obawiam się, że kiedy to rozpoznanie zostanie postawione, będziemy mieli po prostu już inne stadium zaawansowania” – mówiła Aleksandra Wilk.
Jak wyjaśnia dr hab. n. med. Andrzej Tysarowski, kierownik Zakładu Diagnostyki Genetycznej i Molekularnej Nowotworów, NIO-PIB w Warszawie – „oba podejścia terapeutyczne – terapia celowana i immunoterapia – wymagają wcześniejszego, precyzyjnego rozpoznania – czyli wykonania odpowiednich badań genetycznych lub immunohistochemicznych”.
W przypadku terapii celowanej poszukuje się konkretnych mutacji, które stanowią cel dla leku. W immunoterapii zaś analizuje się m.in. ekspresję białka PD-L1, ale coraz częściej sięga się również po genetyczne markery odpowiedzi na leczenie, takie jak mutacje w genach STK11 czy KEAP1.
W teorii każdy pacjent z niedrobnokomórkowym rakiem płuca powinien mieć zleconą pełną diagnostykę molekularną i immunohistochemiczną. W praktyce jednak bywa z tym różnie. – „Często ograniczeniem jest czas. Jeśli nie uda się szybko uzyskać wyników, pacjent trafia do schematów opartych na chemioterapii. Również możliwości ośrodka odgrywają istotną rolę – nie wszystkie dysponują własnym zapleczem diagnostycznym i muszą korzystać z usług zewnętrznych, co znacznie wydłuża cały proces” – zaznacza dr hab. Tysarowski.
W małych szpitalach materiał do badań potrafi przez wiele dni krążyć między laboratoriami, a zdarza się, że zostaje zużyty lub utrwalony w sposób uniemożliwiający analizę genetyczną. Tymczasem czas jest tu kluczowy – zarówno dla kwalifikacji do leczenia, jak i jego rozpoczęcia.
Płynna biopsja, czyli analiza krążącego DNA nowotworowego z krwi, może być odpowiedzią na problemy z materiałem. – „Szczególnie u pacjentów z niedrobnokomórkowym, nieoperacyjnym rakiem płuca, kiedy materiału tkankowego brakuje lub jest niediagnostyczny, biopsja płynna daje szansę na pełną kwalifikację do leczenia. Bez tego badania wielu terapii nie można w ogóle rozważyć” – zaznacza dr hab. Tysarowski.
Obecnie objęte refundacją są panele wielogenowe wykonywane z klasycznego materiału – bloczków parafinowych – pobranych podczas tradycyjnej biopsji. Diagnostyka taka jest możliwa w trybie ambulatoryjnym, o ile lekarz podejmie decyzję o zmianie programu leczenia i zleci badanie z materiału archiwalnego. Ale jeśli bloczka nie ma lub nie zawiera odpowiedniej ilości komórek nowotworowych, pacjent traci szansę na dopasowaną terapię.
Eksperci zgodnie wskazują, że jednym z kluczowych kroków w dalszym rozwoju systemu diagnostyki onkologicznej powinno być włączenie płynnej biopsji do standardowych świadczeń finansowanych ze środków publicznych – szczególnie w raku płuca, gdzie zastosowanie tej technologii przynosi nie tylko korzyści kliniczne, ale również szansę na lepsze zarządzanie ścieżką terapeutyczną pacjenta.
O przyszłości terapii raka płuca zadecyduje zatem nie tylko medycyna, ale też organizacja systemu. Szybka, dostępna diagnostyka, finansowanie innowacyjnych metod i równość w dostępie do leczenia stają się dziś równie istotne, jak sama skuteczność leków. – „Znaczenie płynnej biopsji w raku płuca jest naprawdę ogromne i staje się standardem diagnostycznym w krajach Europy Zachodniej” – podsumował dr hab. Tysarowski.
Na ile Polska dogoni te standardy – zależy od decyzji politycznych i woli wdrażania rozwiązań, które już są w zasięgu ręki. Zmiana nie wydarzy się sama. Ale jak pokazuje historia Piotra Zdunka, może się wydarzyć – jeśli system i lekarze działają razem.
Wszystkie cytowane wypowiedzi pochodzą z debaty pt. „Droga do wyleczenia raka płuca – wyzwania i nadzieje”, zorganizowanej przez Polską Agencję Prasową 31 lipca 2025 r. o godz. 14:00.
Źródło: transmisja debaty PAP
Autor:
Redakcja MedicalPress