Białe plamy na aptecznej mapie 

Opublikowane 25 września 2025
Białe plamy na aptecznej mapie 
Dostęp do aptek jest jednym z elementów bezpieczeństwa zdrowotnego, a zarazem podstawowym prawem pacjentów. Tymczasem w Polsce narasta problem tzw. białych plam – miejsc, gdzie mieszkańcy, często osoby starsze lub z niepełnosprawnościami, pozostają bez apteki w swojej gminie. Podczas posiedzenia Parlamentarnego Zespołu ds. Regulacji Rynku Aptecznego i Produktów Leczniczych dyskutowano, jak przeciwdziałać temu zjawisku i czy obowiązujące regulacje sprzyjają, czy raczej hamują rozwój rynku.
W tle sporu stoi fundamentalne pytanie: czy apteka jest wyłącznie przedsiębiorstwem, którego byt powinien być oceniany przez pryzmat opłacalności, czy też elementem systemu ochrony zdrowia, wymagającym szczególnej troski państwa? Jak podkreślił przewodniczący zespołu, poseł Norbert Pietrykowski: „Pamiętajcie jeszcze, że coś, co robimy jako pracownicy służby zdrowia, to jest coś więcej niż tylko biznes. Jeszcze są w tym wszystkim pacjenci”.

Od 2017 roku w Polsce obowiązuje zasada „Apteka dla Aptekarza”. Przepisy wprowadziły ograniczenia geograficzne i demograficzne oraz limit czterech aptek dla jednego właściciela. Ich celem miało być przeciwdziałanie monopolizacji rynku i wzmocnienie pozycji farmaceutów. Zwolennicy tego rozwiązania przypominają, że chodziło o uniknięcie sytuacji, w której dwie czy trzy duże sieci mogłyby wpływać na politykę lekową państwa, a farmaceuci staliby się pracownikami najemnymi pozbawionymi samodzielności. Jednak krytycy ustawy wskazują, że skutki są odwrotne od zamierzonych – liczba aptek spada, a rozwój usług farmaceutycznych został zahamowany. W ocenie przedstawicieli organizacji pracodawców to właśnie błędne założenia reform doprowadziły do obecnej sytuacji, w której – jak podkreślano – mamy „lawinowo spadającą liczbę aptek, ograniczony rozwój opieki farmaceutycznej i branżę w uwiądzie”.

Na problem białych plam nakładają się kwestie ekonomiczne i demograficzne. Małe gminy nie gwarantują aptekom odpowiedniego obrotu, a farmaceutów brakuje. Jak zauważał farmaceuta z Podlasia, w miejscowościach takich jak Perlejewo apteka „na samej marży nie utrzyma się” i bez wprowadzenia refundowanych świadczeń farmaceutycznych, dobrze wycenionych i porównywalnych z tymi, jakie funkcjonują w Kanadzie czy Wielkiej Brytanii, problem nie zostanie rozwiązany. Głos samorządowców potwierdza, że dla mieszkańców to nie abstrakcyjny spór, lecz codzienne zmaganie się z brakiem dostępu do leków. Wójt gminy Perlejewo, Jakub Krzysztof Wierzbicki, mówił wprost, że jego obowiązkiem jest zapewnienie mieszkańcom apteki, a kolejne nakazy i zakazy jedynie pogarszają sytuację gmin wiejskich, które już borykają się z odpływem usług publicznych.

Środowisko farmaceutyczne jest podzielone w ocenie, kto ma największe szanse zapewnić pacjentom dostęp do leków. Jedni wskazują, że duże sieci, dzięki efektowi skali, mogą pozwolić sobie na otwieranie aptek nawet tam, gdzie działalność nie jest dochodowa. Inni ostrzegają, że wejście kapitału inwestycyjnego nie służy pacjentom, lecz inwestorom, i prowadzi do monopolizacji rynku. Jeszcze inni przypominają, że demonizowanie aptek sieciowych jest nieuprawnione, ponieważ o jakości obsługi decydują konkretni farmaceuci, a nie model własności. Dyskusja często przeradza się w spór ideologiczny, tymczasem pacjentów – jak przypominała strona społeczna – nie interesuje forma własności, lecz realny dostęp do usług. „Bez pacjentów państwa biznes nie istnieje, brutalnie mówiąc. Bo państwa biznes właśnie służy pacjentom” – zwróciła uwagę przedstawicielka koalicji działającej na rzecz osób niesamodzielnych.

Wiele głosów wskazywało, że reforma rynku nie może koncentrować się wyłącznie na liczbie aptek, ale również na poszerzeniu ich funkcji. W krajach Europy Zachodniej farmaceuci prowadzą programy profilaktyczne, uczestniczą w badaniach przesiewowych czy wczesnym wykrywaniu chorób i odgrywają większą rolę w systemie opieki zdrowotnej. W Polsce takie rozwiązania wciąż nie zostały wdrożone na szerszą skalę. Tymczasem bez nowych źródeł finansowania, wynikających z kontraktowanych usług, utrzymywanie aptek w małych miejscowościach będzie ekonomicznie niemożliwe.

W poszukiwaniu rozwiązań pojawiały się propozycje mapowania potrzeb i stworzenia rządowego systemu gwarancji finansowych dla farmaceutów, którzy decydują się na otwieranie aptek w mniejszych gminach. Wskazywano także na konieczność zachęcania młodych ludzi do studiowania farmacji i podejmowania pracy w lokalnych aptekach, na przykład poprzez system stypendiów i zobowiązań do odpracowania w danej gminie. Nie brakowało odwołań do doświadczeń innych państw – od Włoch, które liberalizując rynek doprowadziły do wzrostu liczby aptek, po Danię czy Francję, gdzie samorządy lokalne mogą wspierać powstawanie placówek tam, gdzie pacjentom brakuje dostępu.

Wspólnym mianownikiem wszystkich głosów była obawa przed dalszym pogłębianiem się problemu. Zwracano uwagę, że białe plamy istnieją już dziś i jeśli nie zostaną podjęte zdecydowane działania, ich liczba wzrośnie, m.in. wskutek cofania zezwoleń na prowadzenie aptek w związku z wcześniejszym procederem nielegalnego wywozu leków. Bez względu na to, czy zwolennicy zmian widzą rozwiązanie w repolonizacji rynku, wsparciu aptek indywidualnych czy dopuszczeniu większej roli sieci, jasne jest jedno: pacjenci nie mogą być zakładnikami sporów biznesowych. To oni powinni być punktem odniesienia dla przyszłych decyzji, a zadaniem państwa i samorządów – stworzenie takich warunków, aby każdy mieszkaniec, niezależnie od miejsca zamieszkania, miał zapewniony dostęp do profesjonalnej opieki farmaceutycznej.

Artykuł powstał na bazie posiedzenia Parlamentarnego Zespołu ds. Regulacji Rynku Aptecznego i Produktów Leczniczych pt. „Białe plamy na aptecznej mapie. Jak im przeciwdziałać?”. Cytowane wypowiedzi pochodzą z zapisu wideo tego posiedzenia.